Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Moderatorzy: BACHMATsforanemroda, eliza

Awatar użytkownika
kasiawro
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 13064
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
Gadu-Gadu: 13373652
Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: kasiawro »

aganowaczek pisze:Mnie drażni bardzo uparte dążenie do ciemnego psa, tak jakby bardzo ciemny czaprak, i bardzo ciemna reszta psa była wyznacznikiem ogara.
Aga, a jesteś mi w stanie podać przykłady, że jest to uparte dążenie? ;)
Bo może to nie jest uparte dążenie, lecz "myk" marketingowy. :mysl_1: :strach_2:
Jakby w hodowaniu żywych istot najważniejszy był marketing :zly2: .
Poza tym zauważam od jakiegoś czasu, jak właśnie jakieś cechy u danego psa charakterystyczne (niekoniecznie poprawne) są również sprowadzane do poziomu świetnej reklamy :zly2: :zly2: .
Co dla mnie jest żenujące i bardzo nie etyczne.
Paulina_T pisze: Aga, mnie się podoba, ze ktoś ma swoją wizję w hodowli, do której dąży, a nie że krycia są przypadkowe, bo np. blisko :)
Zgadzam się. Tylko aby to było konsekwentnie trzymane, a nie zmieniane jak potrzeba do danej sytuacji.
Paulina_T pisze: No i właśnie życzyłabym sobie - zresztą jak każdy właściciel psa - żeby hodowcy zwracali uwagę nie tylko na wygląd, ale na zdrowie i charakter. Bo czasami to jest wrażenie, że właśnie eksterier jest najważniejszy.
Myślę, że każdy doświadczony, świadomy i uczciwy hodowca będzie patrzył na zdrowie i charakter, a potem na eksterier. Życzę tego nam wszystkim.
qzia pisze:Jak dla mnie nieufność ogara może się trochę kłócić z jego pracą. Pamiętam kilka zbiorówek, które miałam przyjemność zaliczyć dzięki kolegom myśliwym :piwko: Tu ufność wobec obcych bardzo się przydawała, bo po skończonej nagonce psa łapał kot stał bliżej i spokojnie doprowadzał do właściciela. Te które się bały zaczynały ganiać po lesie, szukając swojej pańci. Czasami z opłakanym skutkiem. bardzo to zaburzało pracę. :mrgreen: No i ogar, tak ostatnio lansowany na psa miejsko-familijnego :wow_3: Z nieufnością do obcych na spacerze po skwerku :niewka: :niewka: Słabo to widzę.
Bardzo obrazkowo opisane :). Trudno sobie wyobrazić, co ma na celu ten zapis o nieufności. Zawsze podkreślam, pytającym o rasę, że ogar może tylko swoim wyglądem budzić respekt i tak powinno zostać.
SARABANDA pisze: Ja osobiście wolę żeby moje psy były nieufne. Żeby nie podchodziły do obcego gdy mnie nie ma obok, aby nie oberwać, żeby nie wskakiwały do obcego samochodu i nie dawały się złapać obcemu aby ich nikt nie ukradł. Nie muszą wszystkich kochać, wystarczy jak będą tolerować.
U mnie to wygląda zupełnie odwrotnie :mrgreen: . Przy takim zachowaniu jak piszesz jest kłopot wtedy jak pies się zgubi. Nie ma taki zwierzak szans aby ktoś kto go namierzy i będzie chciał zabrać dla bezpieczeństwa psa i spokojnego swojego sumienia. Poza tym jakbym szukała rasy z tą cechą na pewno nie patrzyłabym na ogara. Przecież jest tyle innych ras, które nie wejdą do cudzego auta ;).
miszakai pisze: Dla mnie szokiem było spotkanie psa na zlocie we Wrocławiu. Nie pamiętam co to był za pies, samiec. Agresywny wręcz wobec obcych, łapiący zębami. I bagatelizowanie tego przez właściciela. Dla mnie absolutnie taki pies nie powinien kryć. Ale to mam nadzieję jeszcze ewenement - agresja wobec obcych ludzi :roll:
Na szczęście chyba nie kryje. Poza tym uważam, że najczęściej to jest nasza-właścicieli wina, a nie psa.
Kiedyś koleżanka spotkała na plaży ogara, podeszła z dzieckiem, aby zrobić wywiad co to za ogar ( z myślą o mnie ;)). Właścicielka powiedziała, że ona może, lecz dziecko niech nie podchodzi. Takich przykładów na szczęście nie znam wielu. Oczywiście nie znamy powodu dlaczego źle ten pies reagował na dzieciaki.
SARABANDA pisze: Potrzebne jest spojrzenie kogoś z boku i duża pokora hodowcy. A jednego i drugiego brak.
To może nie jest do końca tak. Tylko to co wcześniej ktoś pisał, hodowca jest sobie w stanie wszystko wytłumaczyć, czasami bez większego sensu. On w to wierzy i tyle. Co nie oznacza, że to jest prawdą lub mądrym wytłumaczeniem opartym na jakiś badaniach, obserwacjach ( i nie mam tutaj na myśli obserwacji jednego swojego miotu). Trafią się osoby, które nie mają wiedzy (kupują szczeniaka), słuchają i szanują to co hodowca mówił. Kto jak nie hodowca wie najlepiej z punktu widzenia właściciela szczeniaka.
SARABANDA pisze:Do tego marzy mi się żeby hodowca/potencjalny hodowca choć trochę miał pojęcia o rozmnażaniu, dziedziczeniu wad i o genetyce.
No tutaj to mamy podobne marzenia :silacz: . Czasami myślę, że każdy potencjalny hodowca powinien przejść kurs z egzaminem dotyczący nie tylko tego powyżej, ale też rasy, żywienia i hodowania.
Czasami, krew mnie zalewa jak czytam "głupoty marketingowe" ( tak je nazywam ) w ogłoszeniach. Zastanawiam się i nie umiem sobie odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie - po co ludzie to piszą? Z niewiedzy właśnie, z chęci bycia oryginalnym w ogłoszeniu, aby jak najlepiej/najszybciej/najdrożej swoje szczeniaki sprzedać? Z drugiej strony lepiej aby te "głupoty" były pisane z niewiedzy, a nie z powodów czysto finansowych :placzek: .
Sarabanda, a co masz na myśli pies z autyzmem, bo ja nie znam takiego pojęcia w kynologii?
Weci również hodują ogary to może mi wyjaśnią?
Awatar użytkownika
SARABANDA
Posty: 3910
Rejestracja: niedziela 27 mar 2011, 20:08

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: SARABANDA »

Kasiu, AniuW , napisałam autyzm ale faktycznie to taki skrót myślowy, między sobą rozmawiając też czasami używamy tego określenia wobec psów wycofanych, psychicznie nieobecnych. Nawet nie wiem co na to mówi psia psychologia. Trochę mi to chodzi po głowie bo niedaleko mieszka taka ogarka. Niedawno na spacerze zaczepił mnie jej właściciel, biegający, bez psa i rozmawialiśmy o niej.
Aniu, a wracając do problemu nieufność/strachliwość moje wątpliwości wynikają z tego jak rasa była kształtowana. Pies gończy miał pracować samodzielnie i samodzielnie podejmować decyzje co jest dla niego zagrożeniem, daleko od przewodnika, zdany tylko na siebie, często w trudnym terenie, gęstym lesie, narażony na niebezpieczeństwa. Żeby przeżyć musiał być ostrożny, szybko reagować na zagrożenia, wiedzieć kiedy się wycofać. Te które się nie bały szybko ginęły i nie przekazywały genów, przeżywały te ostrożniejsze. Dla mnie taka różnica jak wpuścić do zagrody dziczej psa gończego i retriwera, ten drugi pewnie zechce się z dzikami zaprzyjaźnić.
Bo jakoś mi się w głowie nie mieści, że prawie cała populacja ogara nagle zaczęła być lękliwa.
Ale ja krótko w rasie jestem i tych dawniejszych ogarków mało poznałam.
Oczywiście stojąc z boku łatwo osądzać hodowców. Trudniej jak się chce pozyskać psa do hodowli, nabywa szczeniaka nie wiedząc co z niego wyrośnie, rok odchowuje, pies nie jest tak dobry jak byśmy sobie życzyli i co dalej. Oddać i następny szczeniak? długo tak można. Lepiej jak się już ma hodowlę i zostawić najlepiej rokujące szczenięta, z których wybrać najlepsze jak dorosną. Tylko nie każdy może sobie pozwolić no i koszty duże.
I jeszcze temat wpisywania do papierów zapisu o tym że pies niehodowlany. Wydaje mi się że jest to zbyt rzadko stosowane.
"...wcale nie wyprzedziliśmy zwierząt i roślin na drodze ewolucji. Po prostu one poszły w jedną stronę, a my w drugą."
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: hania »

SARABANDA pisze: Aniu, a wracając do problemu nieufność/strachliwość moje wątpliwości wynikają z tego jak rasa była kształtowana. Pies gończy miał pracować samodzielnie i samodzielnie podejmować decyzje co jest dla niego zagrożeniem, daleko od przewodnika, zdany tylko na siebie, często w trudnym terenie, gęstym lesie, narażony na niebezpieczeństwa. Żeby przeżyć musiał być ostrożny, szybko reagować na zagrożenia, wiedzieć kiedy się wycofać. Te które się nie bały szybko ginęły i nie przekazywały genów, przeżywały te ostrożniejsze.
Ale pies realnie oceniający sytuacje i swoje siły nie musi być nieufny.
Oczywiście stojąc z boku łatwo osądzać hodowców. Trudniej jak się chce pozyskać psa do hodowli, nabywa szczeniaka nie wiedząc co z niego wyrośnie, rok odchowuje, pies nie jest tak dobry jak byśmy sobie życzyli i co dalej.
Dla mnie proste - nie rozmnażać. Hodowcy ogarów nie są przyzwyczajeni do takiej sytuacji bo ogary maja bardzo niskie wymagania przy dopuszczeniu do hodowli. Myślę, że dlatego własciwie nie dopuszczają takiego myślenia. Gdyby miały chociażby badania na dysplazję bioder - hodowca do końca okresu wzrostu psa musiałby być mentalnie przygotowany na to, że pies nie wejdzie do hodowli. A tak - jak ma dobry zgryz i dwa jajka to juz jest wszysto ok.
I jeszcze temat wpisywania do papierów zapisu o tym że pies niehodowlany. Wydaje mi się że jest to zbyt rzadko stosowane.
Dopóki ZKwP nie ureguluje tego zapisu to ten zapis nie ma sensu. Szczeniak z wpisem w metryczce, że jest niehodowlany dostaje normalny rodowód.
Awatar użytkownika
kasiawro
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 13064
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
Gadu-Gadu: 13373652
Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: kasiawro »

SARABANDA pisze: Aniu, a wracając do problemu nieufność/strachliwość moje wątpliwości wynikają z tego jak rasa była kształtowana. Pies gończy miał pracować samodzielnie i samodzielnie podejmować decyzje co jest dla niego zagrożeniem, daleko od przewodnika, zdany tylko na siebie, często w trudnym terenie, gęstym lesie, narażony na niebezpieczeństwa. Żeby przeżyć musiał być ostrożny, szybko reagować na zagrożenia, wiedzieć kiedy się wycofać. Te które się nie bały szybko ginęły i nie przekazywały genów, przeżywały te ostrożniejsze.
Pies gończy ostrożny to wcale nie oznacza, że pies jest nie ufny. :nunu:
Ogar nie pracował samodzielnie pracował w licznych złajach. Psy pracujące wspólnie super się uzupełniają, doskonale wiedzą, który jest psem prowadzących złaje. Poza tym też wspólnie się bardziej motywowały/nakręcały co nie zawsze mogło być bezpieczne. Na sukces długiego życia ogara, świadczyła jego roztropność, spryt i szybkość.
SARABANDA pisze: Bo jakoś mi się w głowie nie mieści, że prawie cała populacja ogara nagle zaczęła być lękliwa.
Dawniej jak ogary tylko służyły do polowań, to psy nie wykazujące pasji łowieckiej, lękliwe były likwidowane. Nikt nie starał się prostować takiego psa na siłę. Smutna prawda, ale może dlatego inny był ten ogar.
hania pisze: Dla mnie proste - nie rozmnażać. Hodowcy ogarów nie są przyzwyczajeni do takiej sytuacji bo ogary maja bardzo niskie wymagania przy dopuszczeniu do hodowli. Myślę, że dlatego własciwie nie dopuszczają takiego myślenia. Gdyby miały chociażby badania na dysplazję bioder - hodowca do końca okresu wzrostu psa musiałby być mentalnie przygotowany na to, że pies nie wejdzie do hodowli. A tak - jak ma dobry zgryz i dwa jajka to juz jest wszysto ok.
Tylko Haniu, do takiego wniosku, hodowcy powinni mieć wiedzę i doświadczenie, a tego brakuje.
Rasa się robi coraz bardziej popularna, rozpoznawalna i jeśli nadal będziemy mieć takie minimum hodowlane to nic dobrego z tego nie będzie. Lecz to wszystko robimy przecież z miłości do rasy :( .
Awatar użytkownika
Ania W
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 11868
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 22:03
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: Ania W »

SARABANDA pisze:Kasiu, AniuW , napisałam autyzm ale faktycznie to taki skrót myślowy, między sobą rozmawiając też czasami używamy tego określenia wobec psów wycofanych, psychicznie nieobecnych. Nawet nie wiem co na to mówi psia psychologia. .
Ja trochę wiem co na temat autyzmu mówi ludzka psychologia i problem jest dość skomplikowany ;)
Owszem, czasami „tak się mówi” o psach wycofanych. Ba! Ja nawet mówiąc o ogarach generalnie jako o rasie mówię, że one mają trochę taki swój świat, co wynika właśnie z ich pierwotnego zastosowania. Nie da się jednak „zdiagnozować” autyzmu u psa i na tej podstawie wykluczyć go z hodowli.
SARABANDA pisze:Bo jakoś mi się w głowie nie mieści, że prawie cała populacja ogara nagle zaczęła być lękliwa.
Czym innym jest sygnalizowanie, że taki problem występuje obecnie z większym natężeniem niż można byłoby się spodziewać biorąc pod uwagę typowy rozkład w populacji, a czym innym wrzucenie wszystkich psów do jednego worka ;). Chodzi tylko o to, żeby zwracać uwagę na różne sprawy zanim sami zapędzimy się w kozi róg.
hania pisze:
SARABANDA pisze: Oczywiście stojąc z boku łatwo osądzać hodowców. Trudniej jak się chce pozyskać psa do hodowli, nabywa szczeniaka nie wiedząc co z niego wyrośnie, rok odchowuje, pies nie jest tak dobry jak byśmy sobie życzyli i co dalej.
Dla mnie proste - nie rozmnażać. Hodowcy ogarów nie są przyzwyczajeni do takiej sytuacji bo ogary maja bardzo niskie wymagania przy dopuszczeniu do hodowli. Myślę, że dlatego własciwie nie dopuszczają takiego myślenia. Gdyby miały chociażby badania na dysplazję bioder - hodowca do końca okresu wzrostu psa musiałby być mentalnie przygotowany na to, że pies nie wejdzie do hodowli. A tak - jak ma dobry zgryz i dwa jajka to juz jest wszysto ok. .
:brawo_1:
I Hania wie o czym mówi ;)
Dla mnie jest dobrym przykładem odpowiedzialnego hodowcy, który potrafi powiedzieć, że pies nawet mający od strony formalnej uprawnienia (a nawet tytuły ;) ) nie jest materiałem do dalszej hodowli. Szacun.
Sarabanda, moim zdaniem błędne w powyższym podejściu jest to „pozyskiwanie do hodowli”. Ja nie wzięłabym szczeniaka od osoby, która „pozyskuje”. Czepiam się trochę słówka, ale nie złośliwie. Chodzi mi o filozofię hodowli. Jeżeli ktoś bierze szczeniaka mając tylko wizję użycia go w hodowli, to nie tak ma ustawione priorytety. Bierze się psa jako towarzysza, a jeżeli uznaje się, że spełnia wymogi dopuszczenia do hodowli ( nie tylko te zapisane w regulaminach, ale i też nasze standardy) to można rozważać dopuszczenie, zawsze mając za główny cel poprawienie tego co takiego poprawienia wymaga. A zawsze się coś znajdzie ;)
Owszem, mogę szukając szczeniaka starać się wybierać takiego, który ewentualnie (to kluczowe) słowo zostanie wykorzystany w hodowli, ale branie szczeniaka „do hodowli” to dla mnie pomyłka. Priorytem dla mnie jest fajny pies do życia na co dzień, a nie materiał hodowlany…
kasiawro pisze: Tylko Haniu, do takiego wniosku, hodowcy powinni mieć wiedzę i doświadczenie, a tego brakuje.
Do doświadczenia, wiedzy dorzuciłabym też odpowiedzialne podejście do hodowli i wizję tego co się chce uzyskać rozmnażając psy. Doświadczenie można zdobywać jedynie poprzez działanie więc zakładam, że każdy początkujący hodowca po prostu nie jest wstanie go posiadać. Powinien jednak mieć przynajmniej podstawową wiedzę, chęć jej poszerzania i obrany cel, który będzie zakładał ulepszanie rasy całościowe.
Osobiście bardzo żałuję, że mimo cichych przebąkiwań w związku o kursach dla przyszłych hodowców, temat umarł śmiercią naturalną. Dobrze skrojony program takich zajęć mógłby dać chociaż bazę.
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: hania »

kasiawro pisze: Tylko Haniu, do takiego wniosku, hodowcy powinni mieć wiedzę i doświadczenie, a tego brakuje.
Uważam, że jakby zacząć od zmiany myślenia, że naprawde nie każdy pies musi sie rozmnażać, i nie każdy samiec jest dobry do każdej suki, to byłby wielki krok w przód.
Awatar użytkownika
1e2w3a
Posty: 2358
Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: 1e2w3a »

hania pisze:Uważam, że jakby zacząć od zmiany myślenia, że naprawde nie każdy pies musi sie rozmnażać, i nie każdy samiec jest dobry do każdej suki, to byłby wielki krok w przód.
:brawo_1: :brawo_1: :brawo_1: Ale jakie to trudne
SOKOŁÓWKA

Zapraszam na stronę o moich ogarach : http://www.mojeogary.ga
Awatar użytkownika
miszakai
Posty: 4790
Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Bory Tucholskie
Kontakt:

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: miszakai »

kasiawro pisze:Bo może to nie jest uparte dążenie, lecz "myk" marketingowy.
Nie myk a Smyk ;) czyli jednak myk :)
Jak dla mnie to umaszczenie to efekt użycia w hodowli Zagraja, czego nie uważam za błąd ale dał on charakterystyczną linię ogarów, którą niemal bezbłędnie rozpoznaję. Rzecz gustu, bo psy są zgodne ze wzorcem. Często mają one też bardzo krótką sierść. I znów. Ma być wg wzorca przylegająca a tu i tam dłuższa...Niby idealnie a jednak moim zdaniem i zdaniem wielu hodowców i sedziów z doświadczeniem ogar powinien mieć sierść dłuższą, bardziej miśkowatą(o tu, profesjonalne określenie :P ).

Co do autyzmu to zawsze go kojarzyłam i używałam jako pieszczotliwe określenie ogara jako takiego i nie ma to nic wspólnego z nieufnością. Raczej brakiem kontaktu ale to taka ciapowatość i zagapienie a nie brak kontaktu wynikający z nieufności...
Znowu jak dla mnie reaktywny, gwałtowny, popędliwy pies prędzej będzie nerwowy i nieufny i rozedrgany wewnętrznie niż ten jak ja rozumiem "autystyczny", limfatyczny ogar, który zagapia się w coś za oknem i potrafi tak trwać bez ruchu mimo wieku szczenięcego... :marzyc:

Co do rozmnażania widzę, że poszło do przodu patrzenie nowych hodowców na inbred czyli mam psa/sukę to drugiego do hodowli biorę niespokrewnionego lub w niewielkim stopniu. Bądź do krycia tylko. Tylko czasami psy są z tak różnych linii, że mioty wyglądają jak mioty kundelków :roll: Wychodzą wcale nie wyśrodkowane szczeniaki, bo tak genetyka nie działa, tylko jeszcze inny typ albo szczeniaki mocno tatusiowe lub mocno mamowe. Mam wrażenie, że wybór coraz większy i jednak trochę na eksterier i typ psa też trzeba patrzeć, choć nadal powinno to być kryterium najmniej ważne. Chodzi o takie holistyczne podejście po prostu, nie wiem czy potrafię to dobrze oddać słowami co myślę :roll:
Obrazek
Awatar użytkownika
Eni
Posty: 776
Rejestracja: środa 07 maja 2014, 21:30
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Głogów/Bardo

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: Eni »

hania pisze:
kasiawro pisze: Tylko Haniu, do takiego wniosku, hodowcy powinni mieć wiedzę i doświadczenie, a tego brakuje.
Uważam, że jakby zacząć od zmiany myślenia, że naprawde nie każdy pies musi sie rozmnażać, i nie każdy samiec jest dobry do każdej suki, to byłby wielki krok w przód.
A jakby hodowcy zaczęli wykorzystywać narzędzie jakim jest wydawanie psa/suki na warunek hodowlany? Wtedy rokujące psy nie musiałyby zostawać w hodowli, a miałyby szansę zostać użyte do hodowli wg jakiegoś planu, a nie natchnienia świeżaka czy zauroczenia własnym psem (który może nie być najlepszym materiałem na hodowlanego mimo swej cudowności).

Bo tak, jak jest, to niestety hodowla ogara jest pokusa łatwej kasy na szczeniaczkach (każdy wybiega hodowlankę i polska rasa nie wymaga taki wielkich kosztów ani badań w tym celu). I ja wiem, że hodowla to nie sposób na zarobek, że to odpowiedzialność, czas, wkład pracy w psy, w socjal, obiektywną ocenę - ale świat nie jest idealny i hodowcy bez powołania tez się zdarzają, co by po taniości mieć co roku dodatkowy dochód...
Awatar użytkownika
kasiawro
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 13064
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
Gadu-Gadu: 13373652
Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk

Re: Stan hodowli i jej rozwój wyłącznie w rękach hodowców

Post autor: kasiawro »

hania pisze:
kasiawro pisze: Tylko Haniu, do takiego wniosku, hodowcy powinni mieć wiedzę i doświadczenie, a tego brakuje.
Uważam, że jakby zacząć od zmiany myślenia, że naprawde nie każdy pies musi sie rozmnażać, i nie każdy samiec jest dobry do każdej suki, to byłby wielki krok w przód.
Ja też tak uważam :piwko: i dziś już przerabiałam to z przyszłym hodowcą, ale wiesz zapewne jak różnie do tego ludzie podchodzą.
Eni pisze:
hania pisze:
kasiawro pisze: Tylko Haniu, do takiego wniosku, hodowcy powinni mieć wiedzę i doświadczenie, a tego brakuje.
Uważam, że jakby zacząć od zmiany myślenia, że naprawdę nie każdy pies musi sie rozmnażać, i nie każdy samiec jest dobry do każdej suki, to byłby wielki krok w przód.
A jakby hodowcy zaczęli wykorzystywać narzędzie jakim jest wydawanie psa/suki na warunek hodowlany? Wtedy rokujące psy nie musiałyby zostawać w hodowli, a miałyby szansę zostać użyte do hodowli wg jakiegoś planu, a nie natchnienia świeżaka czy zauroczenia własnym psem (który może nie być najlepszym materiałem na hodowlanego mimo swej cudowności).
Taka praktyka jest w większym lub mniejszym stopniu stosowana.
Tylko Eni pamiętajmy o tym, że pies, którego sprzedajemy kosztuje bez względu na to co z niego wyrośnie. Wydając szczeniaka na warunkach hodowlanych nie dostajemy określonej kwoty ( trochę ryzykujemy) bo nie wiemy co z tego wyrośnie i czy warunek się zwróci ;) .
ODPOWIEDZ