Najwytrwalsi spacerowicze:
Bogna z Wilgą i my z Dunajem. Reszta - nieobecna
Na początku okazało się, że plaża zimą to nie to samo co latem. Na brzegu jest bardzo ślisko w związku z czym dwa razy zaliczyłam kontakt z matką ziemią
Spacer kontynuowaliśmy wyjeżdżonymi koleinami. Natomiast pieski wybrały mniej "zużyty" szlak.
Tego dnia nie tylko my zapragnęliśmy przespacerować psy po plaży. Było trochę beagli, jeden shitzu, haszczaki - ale te musiały zapracować na spacerek. Szelki, linka a z tyłu narciarz
Na koniec spaceru wzruszył nas jeden piesek rasy wielorakiej. Przyniósł nam loda na patyku (prawie takiego samego jak miała Łoza 
) Ale w zamian chciał kanapki 
Pani tego pieska z ciekawością zaglądała do samochodu, gdzie upchnięty był Dunaj z Wilą, pytając co to za rasa i dlaczego one nie szczekają Już nie chciałam jej uświadamiać, że trochę wcześniej Dunaj najwyraźniej pomylił beagla z jakąś drobną zwierzyną bo zaczął pięknie grać 
(dobrze, że był na sznurku)No i tyle tytułem "wstępu"
czas na zdjęciaNa początek - okoliczności przyrody:
ale niestety mam dosyć daleko 
Cudne fotki 
Zazdroszczę ...
ale mam nadzieję, że kiedyś mojej suni pokażę wielką wodę 
