Re: Pomoc dla PSOTY
: czwartek 16 mar 2017, 12:02
Wszystkim ogromnie dziękuję za pomoc, wsparcie i życzliwość, ściskam Was wszystkich serdecznie
Dzięki PSOCIE poznałam wielu cudownych ludzi, spędziliśmy z sobą (i mam nadzieję dalej będziemy spędzać) wiele niezapomnianych chwil. Przy okazji, Kochani Psiarze, dedykuję Wam fragment waletynkowego opowiadania p. Joanny Szczepkowskiej, na który trafiłam na początku naszej wspólnej drogi z PSOTĄ i do którego zawsze sięgałam w chwilach trudnych. Nie pozwalał mi się poddawać.
cyt.: "Otóż istnieją grupy, raczej grupki ludzi, którzy umieją kochać spontanicznie zrzeszeni stanem uniesienia. Można ich spotkać tylko rano albo późnym popołudniem. Gromadzą się godzinę przed pracą na łąkach, w parkach, w małych laskach. Niezwykły jest to widok.
Wyobraźcie sobie: na białym śniegu raniutko, przestępując z nogi na nogę, z zziębniętymi rękami w kieszeniach biedny i bogata, intelektualistka i uliczny pijaczek... zbierają się po pięciu, czasem więcej. Są tu niezależnie od pogody. Brodzą w śniegu, w kałużach, drepczą po oblodzonych dróżkach, tylko po to, żeby pobyć razem z obiektem miłości.
Czasem już z daleka słychać ich nawoływania. Po całej łące w ciszy poranka wołają imiona ukochanych z miłością, z niepokojem, z zachwytem. Brzmi to trochę tak, jakby zbłąkane dusze szukały się nawzajem, ale oni naprawdę istnieją. Można do nich podejść, porozmawiać. Robią to bardzo chętnie, bo są życzliwi innym ludziom jak każdy człowiek w stanie uniesienia. Mówią wtedy o nich. O obiektach swojej miłości. Ich związki trwają po kilka miesięcy, kilka, kilkanaście lat. Trwają w nieustannej miłości pełnej poświęceń i wyrzeczeń. A nie jest to łatwa miłość. Można tu posłuchać o ucieczkach, o nieustannym hałasie, chorobach, bójkach, o zadanych ranach. Jednak tylko tutaj piękna dziewczyna patrzy z podziwem i czułością na rzadki okaz pokractwa, który w dodatku kompletnie ją olewa. Tylko tutaj chłopak, o którym śnią dziewczyny, zwierza się, że "oczy jej ropieją". Tylko tutaj można spotkać parę brzydkiego z tak piękną, że dech zapiera. W dodatku piękna tuli się do brzydkiego, przybiega na każde gwizdnięcie, uszy podnosi, jęzor wywala, ogonem macha.
My, psiarze, wiemy, że miłość cierpliwa jest, nie szuka poklasku, nie unosi się gniewem. My, psiarze, wiemy, że miłość to wyszarpywanie z pyska zgniłych odpadów, szarpanina na smyczy, mycie sierści wytarzanej w odchodach, najlepszy płaszcz w błotnistych śladach łap, najlepsze buty w strzępach, kanapy jak psu z gardła wyjęte. A w zamian tylko te oczy, ten ogon rozmachany, ten ciepły pysk przy policzku. My, psiarze, umiemy kochać i poświęcać swój czas, w którym moglibyśmy odnosić sukcesy i kochać innych ludzi. U nas Dzień Zakochanych trwa całe lata."
Dzięki PSOCIE poznałam wielu cudownych ludzi, spędziliśmy z sobą (i mam nadzieję dalej będziemy spędzać) wiele niezapomnianych chwil. Przy okazji, Kochani Psiarze, dedykuję Wam fragment waletynkowego opowiadania p. Joanny Szczepkowskiej, na który trafiłam na początku naszej wspólnej drogi z PSOTĄ i do którego zawsze sięgałam w chwilach trudnych. Nie pozwalał mi się poddawać.
cyt.: "Otóż istnieją grupy, raczej grupki ludzi, którzy umieją kochać spontanicznie zrzeszeni stanem uniesienia. Można ich spotkać tylko rano albo późnym popołudniem. Gromadzą się godzinę przed pracą na łąkach, w parkach, w małych laskach. Niezwykły jest to widok.
Wyobraźcie sobie: na białym śniegu raniutko, przestępując z nogi na nogę, z zziębniętymi rękami w kieszeniach biedny i bogata, intelektualistka i uliczny pijaczek... zbierają się po pięciu, czasem więcej. Są tu niezależnie od pogody. Brodzą w śniegu, w kałużach, drepczą po oblodzonych dróżkach, tylko po to, żeby pobyć razem z obiektem miłości.
Czasem już z daleka słychać ich nawoływania. Po całej łące w ciszy poranka wołają imiona ukochanych z miłością, z niepokojem, z zachwytem. Brzmi to trochę tak, jakby zbłąkane dusze szukały się nawzajem, ale oni naprawdę istnieją. Można do nich podejść, porozmawiać. Robią to bardzo chętnie, bo są życzliwi innym ludziom jak każdy człowiek w stanie uniesienia. Mówią wtedy o nich. O obiektach swojej miłości. Ich związki trwają po kilka miesięcy, kilka, kilkanaście lat. Trwają w nieustannej miłości pełnej poświęceń i wyrzeczeń. A nie jest to łatwa miłość. Można tu posłuchać o ucieczkach, o nieustannym hałasie, chorobach, bójkach, o zadanych ranach. Jednak tylko tutaj piękna dziewczyna patrzy z podziwem i czułością na rzadki okaz pokractwa, który w dodatku kompletnie ją olewa. Tylko tutaj chłopak, o którym śnią dziewczyny, zwierza się, że "oczy jej ropieją". Tylko tutaj można spotkać parę brzydkiego z tak piękną, że dech zapiera. W dodatku piękna tuli się do brzydkiego, przybiega na każde gwizdnięcie, uszy podnosi, jęzor wywala, ogonem macha.
My, psiarze, wiemy, że miłość cierpliwa jest, nie szuka poklasku, nie unosi się gniewem. My, psiarze, wiemy, że miłość to wyszarpywanie z pyska zgniłych odpadów, szarpanina na smyczy, mycie sierści wytarzanej w odchodach, najlepszy płaszcz w błotnistych śladach łap, najlepsze buty w strzępach, kanapy jak psu z gardła wyjęte. A w zamian tylko te oczy, ten ogon rozmachany, ten ciepły pysk przy policzku. My, psiarze, umiemy kochać i poświęcać swój czas, w którym moglibyśmy odnosić sukcesy i kochać innych ludzi. U nas Dzień Zakochanych trwa całe lata."