Na zaproszenie Bogny przyjechało małżeństwo ornitologów (szef od wodniczki) z córką.
Dziewczynka bardzo wycofana do pasiaków, niepewna i bojąca się, ale też ciekawska
.Nie omieszkałam przedstawić im Ruczaja ponieważ jego właściciel jest "entuzjastą wodniczki".
Ruczaj typowy śliniak i maślak, wychowywany z dziećmi pchał się do niej. Powoli przekonaliśmy młodą osobą, że psy są fajne. Zaczęłam jej opowiadać po co psu , nos, że ma fafle, łałok itd... a ona do mnie łałok??? Czekałam na pytanie od niej co to jest łałok, a ta śliczna dziewczynka do mnie, że pelikan też ma łałok - człowiek się cały życie uczy.
Pomogły zdjęcia i Wasze relacje. 
. Jak znajdę czas to napiszę coś od siebie. Tak na szybko : dziękuję wszystkim organizatorom i tym bardziej widocznym i tym mniej wyeksponowanym. Dziewczyny dziękują profesorom Fiordowi i Jurusiowi za nauki w zagrodzie, żałują że zabrakło czasu na pobieranie wiedzy od Zagajka. Cieszą się że miały okazję podzielić się doświadczeniami z młodszym pokoleniem.
a swoją drogą, trzeba przyznać, że masz farta - jedziesz po sery a spotykasz ogarka 
