Otóż właśnie! Odpowiedziałem wówczas, że:GabiArt pisze:Zresztą zależy nam na „ogarowatości”, (czym by ona nie była)
A jednak zastanawiałem się później na tym i proponuję teraz, aby każdy z nas spróbował zdefiniować co ta "ogarowatość" dla niego znaczy. Co, spośród dziesiątków cech naszych psów sprawia, że teraz, to właśnie Ogary, a nie inne psy są WŁAŚNIE DLA NAS.ogończyk pisze: "ogarowatość" to wolałbym Ci pokazać w lesie, w śniegu (czym by ona nie była) niż o niej pisać.
Pewnie będą najrozmaitsze odpowiedzi. Jesteśmy różni. Jeżeli można prosić o ilustrowanie ich zdjęciami, to będę wdzięczny.
Cóż, w moim przypadku, "ogarowatość" u moich psów to ich naturalna umiejętność nienachalnego wtapiania się w otaczającą Przyrodę. Psy, które chodzą ze mną na spacery, są tam naprawdę u siebie. Są zupełnie oczywistą (nawet kolorystycznie) częścią otaczającego je krajobrazu. Kiedy leżą, kiedy piją wodę, kiedy biegną, węszą i gonią zwierzyną. Ponieważ jesteśmy jednym "stadem", ja też tam nie jestem już intruzem. ( I to też jest "ogarowatość" ) "Ogarowatość", to dla mnie cóś takiego, jak potężne drzewo, jakiś 20 metrowy jawor, czy świerk, lipa o pięciu metrach obwodu, albo jak zapomniana, spróchniała kapliczka, czy przydrożny krzyż w szczerym polu, taki wehikuł czasu przenoszący w nieco inną rzeczywistość. W czasy kiedy Świat był młody i tak samo jak moje psy - pełen niespożytej energii, i non stop z wywieszonym jęzorem.
Ciekaw jestem Waszych przemyśleń. Pzdr.