Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Awatar użytkownika
Ania W
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 11868
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 22:03
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: Ania W »

zybalowie - tutaj jest już wątek o przywołaniu i problemach związanych z puszczaniem luzem.
A tak prosiłam, żeby przed założeniem nowego zerknąć czy jest potrzeba (ten był na drugiej stronie działu wychowanie) więc nawet nie trzeba było bardzo szukać.....


viewtopic.php?f=8&t=528" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: hania »

BasiaM pisze: Ogary już tak mają, że jak zobaczą psa to MUSZĄ podbiec i obadać delikwenta.
Z tym niestety zgodzić się nie mogę. Ogar nie różni się tak bardzo od innych ras i naprawdę nie musi podbiegać do innych psów. Nie usprawiedliwiajmy braku kontroli nad psem jago rasą.
Awatar użytkownika
miszakai
Posty: 4790
Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Bory Tucholskie
Kontakt:

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: miszakai »

hania pisze:Z tym niestety zgodzić się nie mogę. Ogar nie różni się tak bardzo od innych ras i naprawdę nie musi podbiegać do innych psów. Nie usprawiedliwiajmy braku kontroli nad psem jago rasą.
Cygaro tak miał - naprawdę...Był niesamowicie pozytywnie nastawionym do innych stworzeń psem i zawsze łamał zasady - podbiegał prosto, bez żadnych kółeczek i podchodów boczkiem...Czasem psy były zaskoczone jego bezpośredniością ;). Cyga z kolei jest ostrożniejsza - sygnały uspokajające, zwolnienie, mowa ciała. Nie biegnie do każdego psa a Cygaro jak zobaczył na drugim końcu Parku - zwłaszcza malutkiego pieska - nie było bata :)
Także nie ma reguły i nie wiem co lepsze. Cygaro miał super zrobione przywołanie i kontrolę miałam duużo większą nad Nim ale czasem było mi na codzień trudniej; Cyga dużo gorsza jeśli chodzi o wyszkolenie ale Jej charakter ułatwia mi codzienność, choć osobiście lepiej oceniam psi charakter Cygarowy niż Cygowy...
Wniosek - nie zawsze stopień kontroli nad psem determinuje to jak wyglądają nasze spacery...Ich wiek i charakter też dużo robią...
Obrazek
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: hania »

miszakai pisze:
hania pisze:Z tym niestety zgodzić się nie mogę. Ogar nie różni się tak bardzo od innych ras i naprawdę nie musi podbiegać do innych psów. Nie usprawiedliwiajmy braku kontroli nad psem jago rasą.
Cygaro tak miał - naprawdę...Był niesamowicie pozytywnie nastawionym do innych stworzeń psem i zawsze łamał zasady - podbiegał prosto, bez żadnych kółeczek i podchodów boczkiem...Czasem psy były zaskoczone jego bezpośredniością ;). Cyga z kolei jest ostrożniejsza - sygnały uspokajające, zwolnienie, mowa ciała. Nie biegnie do każdego psa a Cygaro jak zobaczył na drugim końcu Parku - zwłaszcza malutkiego pieska - nie było bata :)
Także nie ma reguły i nie wiem co lepsze. Cygaro miał super zrobione przywołanie i kontrolę miałam duużo większą nad Nim ale czasem było mi na codzień trudniej; Cyga dużo gorsza jeśli chodzi o wyszkolenie ale Jej charakter ułatwia mi codzienność, choć osobiście lepiej oceniam psi charakter Cygarowy niż Cygowy...
Ja nie twierdzę, ze ogary tak nie mają. Ale nie jest to cecha rasy tylko cecha pewnych psów w różnych rasach i nie może służyć jako usprawiedliwienie.
Wniosek - nie zawsze stopień kontroli nad psem determinuje to jak wyglądają nasze spacery...Ich wiek i charakter też dużo robią...
Ale ja pod hasłem "kontrola" rozumiem także np prowadzenie psa na lince albo smyczy. Oczywiście, że wiek i charakter też - ale jak sama napisałaś, Cyga zachowuje się inaczej niż Cygaro - co też jest potwierdzeniem, że ogar nie Musi podbiegać do każdego psa.
Awatar użytkownika
zybalowie
Posty: 1668
Rejestracja: niedziela 15 sie 2010, 08:19
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: zybalowie »

BasiaM pisze:Wydaje mi się, że cała ta sytuacja jest dla Mozarta wielką zabawą.
:zly1: Kiedy za nim lecę, na pewno. Zabawa w ganianego
Może po prostu puszczajcie go z dala od osiedli i ulic ?
Chodzimy na pola - na osiedlu odważam się go puszczać bez smyczy tylko w nocy lub w okolicach godzin takich, jak teraz (5-6 rano).
Ostatnia wpadka nam się zdarzyła jak już wracaliśmy do domu- poleciał tak daleko, że zbliżył się do ulicy.
kasianiolek pisze:Nie jestem specjalistą i sama miewam z tym problem, ale może spróbuj wyprowadzać Mo na lince treningowej (10 m), albo będziesz ją trzymać do póki pies się nie nauczy reagować na odwołanie, albo puść go luzem z ciągnącą się linką po ziemi, zawsze będzie łatwiej psa złapać,
powodzenia
Chyba masz rację - tzn., że musimy się cofnąć do podstaw. Linkę już przerabialiśmy i metody Gałuszkowe też. I w pewnym momencie przynosiło to świetne efekty. Dawał się pięknie przywołać nawet na widok innego psa.
I chyba za szybko odtrąbiłam zwycięstwo...
Musimy wrócić do podstaw - ćwiczeń w domu i linki.
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kerovynn7
Posty: 370
Rejestracja: poniedziałek 06 cze 2011, 11:11
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Poznań

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: kerovynn7 »

U nas też "oczy dokoła głowy" i jak dotąd udaje nam się zauważyć obce psy, zanim nasze to dojrzą. Bardzo pomaga fakt, że psy sygnalizują, iż "coś" się zbliża - nauczyliśmy sie już, że jak Robin lub Esia stają wyprostowane patrząc czujnie to my natychmiast jesteśmy w pobliżu i tak niby to głaskamy.... ale dłoń już jest przy szelkach. Druga pomocą jest fakt, że Esia - jak na szwajcara przystało - trzyma się blisko nas, a Robin jak narazie pilnie trzyma się Esi :happy3:
Mam nadzieję, że mu to nie minie :)
W maju nad morzem zdarzyło się, że z daleka chłopak nerwowo wręcz się darł byśmy złapali psy na smycz - nie zauważyliśmy go wcześniej bo akurat za zakrętem, gęste krzaki, szum morza zagłuszał dźwięki. Trochę sie nam niefajnie zrobiło, ale jak podeszliśmy bliżej to zrozumieliśmy te nerwy. Pies był mały, ale "taki jadowicie wściekły", że bez wahania startował na cztery razy większą od niego Eskę. Facet trzymał go na krótkiej smyczy a on się aż trząsł. Pogadaliśmy chwilkę "na odległość", bo jakoś tak wypadało przeprosić a chłopak zrewanżował się tym samym, tłumacząc, że psiak tak reaguje tylko na psy bo... (niestety zapomniałam juz dlaczego).
Awatar użytkownika
miszakai
Posty: 4790
Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Bory Tucholskie
Kontakt:

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: miszakai »

Ania W pisze:tutaj jest już wątek o przywołaniu i problemach związanych z puszczaniem luzem.
A tak prosiłam, żeby przed założeniem nowego zerknąć czy jest potrzeba (ten był na drugiej stronie działu wychowanie) więc nawet nie trzeba było bardzo szukać.....

viewtopic.php?f=8&t=528
;)
Obrazek
Awatar użytkownika
qzia
Posty: 7819
Rejestracja: piątek 07 lis 2008, 09:09
Gadu-Gadu: 9909298
Lokalizacja: Garwolin
Kontakt:

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: qzia »

Kiedy pies mi zwiewa to się w ganianego nie bawię. Ze stoickim spokojem staram się podejść i bez słowa zapinam na smycz i za łeb zabieram. Żadnego wołania, gadania, proszenia, machania rękami. Bez show. Zero zabawy. Jak zwiewa to czasami proszę właściciela tamtego drugiego psa o złapanie. Lub czasem postraszenie mojego. Sama robię podobnie jak widzę, że ktoś się miota za psem. Zwłaszcza jeśli mam sukę z cieczką. Nie ma dyskusji. Nie ma zabawy. Nie jest fajnie tylko nijak. No i oczy dookoła głowy. U mnie nie ludzie z psami są główną atrakcją ale krowy i rowerzyści ;) A krowy jakoś słabo współpracują :wow_3: Rowerzyści jeszcze gorzej.
Pozdrawiam Kasia
ludwik

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: ludwik »

Ja ze swoich psich doświadczeń i różnych obserwacji wiem jedno, jeżeli dla psa chodzenie bez smyczy jest czymś normalnym, naturalnym i zdarza sie często a właściciel zachowuje się racjonalnie to wszystko jest do ogarnięcia oczywiście duży wpływ ma temperament i charakter psa jednakowoż pies musi wiedzieć kto rządzi z Dusią jest tak że nie ma najmniejszych problemów jeżeli chodzi o witanie sie z kimkolwiek czy oddalanie się B-nos musi być regularnie kontrolowany i naprowadzany na właściwe tory :jezyk: ma dużo psich przyjaciół z którymi chciałby się przywitać, nie muszę nawet za bardzo przywoływać wystarczy kontakt wzrokowy on wie czy może czy nie, mamy też taki zwyczaj że jak ma obroże na sobie to generalnie może więcej jak nie ma obroży wie że może niewiele
w większości przypadków błąd jest po drugiej stronie smycz czyli w nas
Awatar użytkownika
zybalowie
Posty: 1668
Rejestracja: niedziela 15 sie 2010, 08:19
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Szczecin

Re: Spacerowe walki o powroty - jak to ugryźć?

Post autor: zybalowie »

jeżeli dla psa chodzenie bez smyczy jest czymś normalnym, naturalnym i zdarza sie często a właściciel zachowuje się racjonalnie to wszystko jest do ogarnięcia
A ja mam nieco inne obserwacje - Mo od małego biegał luzem i kiedy przyszła pora dorastania doszedł do wniosku, że jest stanie sam wybierać sobie gdzie i dokąd idzie.Od kiedy zaczęliśmy mu ograniczać ten luz i norma stało się chodzenie na smyczy z ewentualnym spuszczeniem (a nie na odwrót) - jest coraz lepiej; łatwiej go przywołać, chętniej przybiega.
Zresztą teraz, idąc na radą fachowca, prawie wcale nie spuszczamy go na otwartych przestrzeniach - i tak będzie aż do wyjścia z najgłupszego wieku.

Kiedy pies mi zwiewa to się w ganianego nie bawię. Ze stoickim spokojem staram się podejść i bez słowa zapinam na smycz i za łeb zabieram.
No właśnie - i to było sedno mojego problemu i pytania w pierwszym poscie. Tak jak piszesz - być powinno, to jest w zasadzie podręcznikowe podejście. Tyle, że - przynajmniej ja mam takie doświadczenia - kiedy postępuję w ten sposób, właściciele innych psów się denerwują. Np. kiedy podchodzę powoli i nie nawołuję, słyszę różnej treści OPRy - tzn. po prostu takie emocjonalne reakcje, żeby juz i teraz, natychmiast zdematerializować swojego psa...

Z tą współpracą przy łapaniu psa - też raczej cienko. Tzn. mało kto pada na pomysł, żeby mi pomóc i chwycić psa za obroże - często nawet swojego psa nie chwytają za obroże tak, żeby nie latał dookoła nóg na smyczy, nakręcając zabawę.

Ja też, jak komus pies zwieje i biegnie do mojego, najczęściej chwytam go za obrożę i czekam, aż właściciel podejdzie, albo po prostu zatrzymuję się ze swoim psem bo wiem, że jak będę sie oddalać ten cudzy pies poleci za nami i właściciel jeszcze długo nie będzie miał szans go zabrać- ale to jakoś nie chce działać w obie strony ;)
Obrazek
Obrazek
ODPOWIEDZ