Wychowanie OGARA psa myśliwskiego

Awatar użytkownika
Aszemi
Posty: 6177
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
Gadu-Gadu: 4921992
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Wychowanie OGARA psa myśliwskiego

Post autor: Aszemi »

bea100 pisze:Wydaje mi się, że Aszemi i ja (obie blondynki :jezyk_3: ) dobrze żeśmy jednak zrozumiały
Byłam byłam blondynką nie powiem ;) ale chyba o Asiuna chodziło tym razem :jezyk:
Mi też się wydawało tak jak Dorocie albo po prostu chciało mi się tak wydawać bo w głowie się nie mieści strzelanie do psa jako sposób wychowawczy :evil:
Obrazek
Obrazek
"Pies nie dba o to, czy jesteś bogaty, czy biedny...
bystry czy tępy, mądry czy głupi.
Oddaj mu swoje serce, a on odda ci swoje.
O ilu ludziach można to powiedzieć?
Ilu ludzi może cię uczynić rzadkim, czystym i wyjątkowym?"
Awatar użytkownika
ogończyk
Posty: 1132
Rejestracja: sobota 18 paź 2008, 22:34
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Łopuchowa/Kosztowa
Kontakt:

Re: Wychowanie OGARA psa myśliwskiego

Post autor: ogończyk »

Obawiam się, że Panu Gieżyńskiemu chodziło jednak raczej o strzelanie DO psa. Opisując "metodę kontrastu" którą zaleca i prezentuje (polegającą na umiejętnym, naprzemiennym stosowaniu bodźców przykrych i przyjemnych dla psa), zastrzegając wielokrotnie, że "bicie jako metoda szkoleniowa jest niedopuszczalne", oraz przestrzegając przed łamaniem indywidualności i psychiki psa, pisze równie często w rozdziałach "zapobieganie złym nawykom' i "metodyka wychowywania i szkolenia" takie zdania jak np:
"Kiedy pies biega luzem działanie hamujące tego rozkazu (chodzi o "fee") wzmacniamy strzałem z wiatrówki lub procy."
Wydaje mi się, że chodzi o trafienie psa z dwóch względów. 1. Strzał z wiatrówki jest zbyt cichy, żeby miał przestraszyć, a w końcu spore fragmenty książki poświęcone są oswajaniu psa z hukiem wystrzałów.
2. Zakładając, że szkolący ma celne oko, wydaje mi się, że taki wiatrówkowy postrzał np w zad powinien być dla psa o wiele mniej przykry niż np skaleczenie łapy.

Darowując sobie dywagacje z pogranicza etyki i historii, a także jakiekolwiek oceny, (do których nie czuję się upoważniony) chcę jeszcze zauważyć, że z książki wynika również jednoznacznie, że jeżeli chodzi o gradację "środków wzmacniających" Pan Gieżyński jako znacznie bardziej drastyczny traktuje uderzenie psa.

Dwa słowa usprawiedliwienia dla siebie. "Szkolenie psów myśliwskich" była to pierwsza, profesjonalna psia książka którą miałem w ręku i którą przeczytałem. Jest pewne, że wiele z poglądów Autora na szkolenie i wychowywanie psów utrwaliło się w mojej świadomości. Nawet mimowolnie. Pomimo tego nadal twierdzę, że NIE JESTEM WIELBŁĄDEM. :cwaniak:
Pozdrawiam
"...Czasem, psy dojadają po nas. Czasami my po psach...."
ODPOWIEDZ