socjalizacja szczeniąt

Awatar użytkownika
delia
Posty: 249
Rejestracja: niedziela 16 cze 2013, 23:40

socjalizacja szczeniąt

Post autor: delia »

Uważam że pies powinien odbierać jak najwięcej bodźców aby nie wyrósł na agresywnego lub lękliwego psa. Niedawno przy okazji seminarium z motywacji w szkoleniu rozmawiałam z hodowcą owczarków niemieckich, który twardo twierdził że dopóki szczenię/pies (po odstawieniu od suki) nie nauczy się bezwzględnego posłuszeństwa nie można puszczać go do innych psów, bo towarzystwo psów jest dla niego atrakcyjniejsze i nie będzie słuchał.
Proszę o Wasze zdanie na ten temat. Myślę że tego rodzaju informacje przydadzą się każdemu kto ma szczeniaka.

PS.Wiem że ogar to nie ON, a co przy jednej rasie się sprawdza przy innej już niekoniecznie.
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: hania »

Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem "jak najwięcej". Oczywiście bodźców powinno być dużo ale priorytetem powinno być to że nie stwarzają poczucia zagrożenia. Lepiej, żeby szczeniak poznał 8 miłych, delikatnych psów niż 15 z czego 15 go ugryzie (albo 14 będzie się znęcał, albo 13 nauczy go że fajnie jest gnębić słabszych).
Niedawno przy okazji seminarium z motywacji w szkoleniu rozmawiałam z hodowcą owczarków niemieckich, który twardo twierdził że dopóki szczenię/pies (po odstawieniu od suki) nie nauczy się bezwzględnego posłuszeństwa nie można puszczać go do innych psów, bo towarzystwo psów jest dla niego atrakcyjniejsze i nie będzie słuchał.
Dla mnie atrakcyjność inne psy kontra właściciel to nie jest kwestia bezwzględnego posłuszeństwa tylko całościowej relacji psa z przewodnikiem. Mój żaden pies nie jest bezwzględnie posłuszny ale od innych psów się odwołują (choć nie zawsze za pierwszym zawołaniem) i jakby było inaczej to miałabym solidny powód do zastanowienia się nad sobą.
Awatar użytkownika
AniaRe
Posty: 271
Rejestracja: poniedziałek 01 gru 2008, 08:33
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Łubno
Kontakt:

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: AniaRe »

delia pisze:Niedawno przy okazji seminarium z motywacji w szkoleniu rozmawiałam z hodowcą owczarków niemieckich, który twardo twierdził że dopóki szczenię/pies (po odstawieniu od suki) nie nauczy się bezwzględnego posłuszeństwa nie można puszczać go do innych psów, bo towarzystwo psów jest dla niego atrakcyjniejsze i nie będzie słuchał.
.
Ja do końca nie wiem, co to jest bezwlędne posłuszeństwo u psa.. Mimo, że jestem szkoleniowcem.. Pies to zwierzę i jako takie może zawsze "coś wyciąć".
A z takiego stanowiska co do kontaktów z psami, to głównie mogą wynikac trudności wychowawcze. Naprawdę dobre wyszkolenie psa (nie złamanie przemocą, tylko wyszkolenie) takie, żeby pies także w trudniejszych warunkach dobrze reagował na komendy, wracał mimo rozproszeń, etc. to okres czasami paru lat. I co? nie dawać mu się kontaktować z psami? To jak się będzie uczył kontaktów społecznych? To może efektem takiego podejścia szkoleniowego są ONy, które drą się na każdego psa, którego zobaczą.. bo są źle zsocjalizowane z psami, jesli ich młodość wyglądała tak, jak zaleca ten howoca ONów.
Moim zdaniem właśnie poprzez kontakty z psami, dobrze zaaranżowane, można psa doskonale nauczyć, że do właściciela się wraca, nawet od najfajniejszej zabawy..
delia pisze:Uważam że pies powinien odbierać jak najwięcej bodźców aby nie wyrósł na agresywnego lub lękliwego psa .
A co do socjalizacji: jest ważna, zwłaszcza, gdy pies nie ma superpewnego charakteru, a tego na ogół nie wiemy na tak wczesnym etapie. Ale traktowanie socjalizacji ilościowo-czyli jak nawięcej bodźców, a nie również jakościowo -czyli te bodźce muszą być przyjazne lub przynajmniej obojętne , może wyrządzić spore szkody. Klasycznym błędem jest zarzucanie szczeniaka masą "koniecznych" nowych zjawisk jednocześnie, typu wizyta na dworcu centralnym w Warszawie. Ilościowo zaliczamy połowę listy ze Złotej Dwunastki. Ale jak szczeniak się zmęczy, a to zapewne szybko nastąpi, to może nauczyć się, że takie miejsca/ludzie/nawierznie/hałasy/pojazdy są straszne.
Socjalizacja ma na celu nauczenie szczeniaka, że świat jest zmienny, że są różni ludzie, psy, odgłosy, ale w przyjazny i spokojny sposób. Jak Hania napisała: lepiej 7 miłych psów, niż 15sty, który przestraszy.
Awatar użytkownika
Ania W
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 11868
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 22:03
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: Ania W »

Ja jeszcze pozwolę sobie nawiązać do wcześniejszego wpisu na innym wątku.
delia pisze: Dla Was i dla Cygi może i lepiej ale dla szczeniąt niekoniecznie. 8-10 tydzień to tzw "okres utrwalania strachu" i niektóre szczenięta bardzo źle znoszą zmianę otoczenia, czy właściciela itp, w tym okresie zaleca się aby nie zmieniać domu i poczekać na zmiany po 10 tyg. Później też nie jest wcale lepiej bo 12-16 tydzień to okres ustalania miejsca w grupie. Tyle teorii (kiedyś gdzieś o tym czytałam :jezyk_3: ) Pewnie w praktyce będzie lepiej niż piszą w uczonych książkach. Powodzenia i trzymam kciuki za maluchy.:
Trochę to tak, że chyba w różnych teoriach nieco inaczej to wygląda. Kiedyś taki magiczny był jeden - 8 tydzień i faktycznie także dlatego, że chciałam wydać szczeniaki dwukrotnie szczepione to ominęłam ten „dramatyczny” tydzień, o którym nasłuchałam się na różnych szkoleniach i seminariach. Z tym, że tych okresów lękowych jest jeszcze kilka później….
No i jeszcze spotkałam się z taką teorią na temat tej teorii ;), że prawdopodobnie wynika ona z analizy badań, których metodologia przeprowadzenia pozostawia wiele do życzenia i jest krytykowana np. przez Iana Dunbara .
Swoją drogą przez dziesięciolecia szczeniaki opuszczały domy w wieku 6-7 tygodni i dawały radę…Nie sądzę, żeby poziom problemów kiedyś i teraz znacząco się różnił.
Ja osobiście, jeżeli wiem, że szczeniak nie jest pozostawiony w hodowli sam sobie wolałabym, żeby został tam tydzień, dwa dłużej niż standardowo się wydaje. Z resztą też czytałam kiedyś wypowiedź hodowcy chyba owczarków australijskich, który wydaje szczenięta 3-miesięczne i bardzo racjonalnie tłumaczył to podejście ( fakt nie w naszych realiach ;)).
delia pisze:Uważam że pies powinien odbierać jak najwięcej bodźców aby nie wyrósł na agresywnego lub lękliwego psa. .
Myślę, że przy słabszej psychice psa próbowanie naprawienia tego faktu poprzez bombardowanie go przeróżnymi bodźcami może sytuację pogorszyć zamiast poprawić. Też uważam, że dobra socjalizacja to raczej jakość i różnorodność bodźców, a nie ich ilość.
A propos teorii – też usłyszałam niedawno taką głoszącą, że nie można szczeniaka przestymulować, bo jak będzie miał za dużo to zwyczajnie się wyłączy i zaśnie. I tu się nie bardzo mogę zgodzić, bo każdy układ nerwowy ma jakieś swoje moce przerobowe. Jak sobie nie daje rady z napływającymi bodźcami to po prostu ich nie przetwarza i „zamyka się”. Przestymulowanie to dla mnie prosta droga do psa nadpobudliwego, mającego problemy z koncentracją.
delia pisze:Niedawno przy okazji seminarium z motywacji w szkoleniu rozmawiałam z hodowcą owczarków niemieckich, który twardo twierdził że dopóki szczenię/pies (po odstawieniu od suki) nie nauczy się bezwzględnego posłuszeństwa nie można puszczać go do innych psów, bo towarzystwo psów jest dla niego atrakcyjniejsze i nie będzie słuchał. .
No właśnie i tu pojawia się kilka pytań – co to jest bezwzględne posłuszeństwo i jak ocenić kiedy pies się go nauczy. Mały szczeniak jak będzie miał wybór to pójdzie za właścicielem, który się oddala, a nie zostanie z grupą psów…co innego z podrostkiem. On pewnie będzie miał więcej skłonności żeby wybrać swoją „bandę”. Czyli co ? Do roku bez kontaktów z innymi psami? A jak pies raz nie posłucha to z powrotem na smycz i program naprawczy?
Jakoś mi się to kupy nie trzyma pomijając chociażby fakt, że to nie daje żadnej szansy na socjalizację z innymi psami. Nie wiem, może temu hodowcy się to kiedyś sprawdziło, ale dla mnie to trochę tak jakby uczyć niejedzenia kiełbasy poprzez nie dawaniu jej psu.
Awatar użytkownika
delia
Posty: 249
Rejestracja: niedziela 16 cze 2013, 23:40

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: delia »

Właśnie na takiej mądrej, merytorycznej dyskusji mi zależało, dziękuję.
Doprecyzuję - pisząc jak najwięcej bodźców miałam na myśli ich różnorodność nie ilość, chodziło mi o te elementy z którymi pies często będzie się stykał np. samochód, pociąg, tłum, dzieci w różnym wieku, człowiek z laską, ksiądz w sutannie itp. Swojemu psu nie mogłam dostarczać zbyt wielu bodźców na początku, bo do 4 mies siedziała w domu (opóźnione szczepienia ze względu na początkowe problemy zdrowotne, później jeszcze kwarantanna po szczepieniach), ale moja koleżanka (kynoterapeuta) strasznie bombarduje swojego szczeniaka bodźcami i pies zaczyna być lękliwy. Zgadzam się więc, że trzeba z umiarem i z rozsądkiem.
Co do pana od ON - bardzo bronił swojej teorii i uważał ją za jedynie słuszną. Na pytanie czy pozwolić psu wyszaleć się z innymi jeśli do roku lub dłużej nie będzie przychodził na każde zawołanie odpowiedź była jedna - nie bo psu to nie jest do niczego potrzebne.
Są różni hodowcy, różne teorie i różne rasy. Im więcej wiem, tym wiem mniej :zdziw_4: . Jak mawiała moja pani profesor "nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi", więc pytam...
a pytań mam sporo.
Awatar użytkownika
hania
Posty: 6979
Rejestracja: czwartek 06 lis 2008, 07:23
Gadu-Gadu: 4788548

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: hania »

delia pisze:Na pytanie czy pozwolić psu wyszaleć się z innymi jeśli do roku lub dłużej nie będzie przychodził na każde zawołanie odpowiedź była jedna - nie bo psu to nie jest do niczego potrzebne.
Nie wiem dokładnie jak to pytanie było skonstruowane ale możliwe, że osoba, która pytała miała co innego na myśli niż osoba która odpowiadała ;) . Bo ja np pod hasłem "wyszaleć" mam taką wizję, że też uważam, że wyszalenie się z innymi psami wcale nie jest szczeniakowi potrzebne. Kontakty socjalne tak, ale one wcale nie muszą polegać na "wyszaleniu się".

Jak myślałam dziś o tym temacie to mam jeszcze jedno przemyślenie. Prowadzimy regularnie "psią" stronę kursów dogoterapii. Wiele z psów przychodzących na te kursy nie nadaje się do dogoterapii lub właściciele mają masę do odpracowania właśnie ze względu na źle przeprowadzoną socjalizację. Zakładając, ze mają szczeniaka do dogo traktują go jako "wycieraczkę do rąk", każdemu pozwalają go dotykać, wymagają, żeby miał kontakt fizyczny z jak największa ilością osób. Część psów sobie z taką sytuacją radzi, część przestaje lubić kontakt z ludźmi a dla części zaczyna on być tak pobudzający że nie potrafią w tej sytuacji panować nad emocjami (i np podgryzają).
Awatar użytkownika
miszakai
Posty: 4790
Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Bory Tucholskie
Kontakt:

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: miszakai »

Tak jak napisała Kasia - wyczucie i uczucie...To wszystko zależy...Nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Próba stworzenia żelaznych zasad nigdy się chyba nie sprawdza...Szczeniak, który trafia w ręce nowego właściciela ma świat obrócony o 360 stopni. Nowi ludzie, zapachy, miejsca, przedmioty - czyli w sumie w psim świecie - nowe zapachy :) Jechać do rodziny, zaprosić znajomych, wprosić się do statecznego, normalnego psa na wizytę ogródkową, wziąć psa na rękach na spacer po mieście - tak jakoś naturalnie i bez przesady. To wg mnie wystarczy...Cieszyć się sobą a nie spinać. W psim przedszkolu u hani i AniRe nie było wyszalenia - kontakty pod kontrolą i to wystarczy.
Obrazek
Awatar użytkownika
ogończyk
Posty: 1132
Rejestracja: sobota 18 paź 2008, 22:34
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Łopuchowa/Kosztowa
Kontakt:

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: ogończyk »

Bardzo ciekawa rozmowa. Osobiście uważam, że właściwa socjalizacja powinna polegać nie tyle na dostarczaniu szczeniakowi coraz to nowych i różnorodnych bodźców, co raczej na oszczędzaniu przykrych doświadczeń. W ten bowiem sposób w ramach stada kształtuje się u "nieśmiałego" psa bezcenna równowaga psychiczna. Szczeniaki mają rozmaite charaktery, progi odwagi i stopnie ciekawości, a nikt chyba nie jest w stanie zaręczyć, że szczeniak właściwie skojarzy dostarczony mu "bodziec" (np. potężny warkot przejeżdżającego ciągnika), z ciągnikiem właśnie. Uważam, że Właściciel pieska, który nie miał okazji się porządnie wystraszyć w szczenięctwie, dysponuje na starcie w nowe, wspólne życie całkiem sporym "kapitałem początkowym" polegającym na tym, że piesek, o ile będzie przez Niego właściwie traktowany, będzie UFAŁ swojemu stadu.
Pzdr.
"...Czasem, psy dojadają po nas. Czasami my po psach...."
Awatar użytkownika
delia
Posty: 249
Rejestracja: niedziela 16 cze 2013, 23:40

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: delia »

Po odpowiedniej socjalizacji przyjdzie czas na szkolenia psiaka.
Chciałabym podzielić się najistotniejszymi fragmentami notatek po seminarium "Motywacja w szkoleniu". Seminarium część teoretyczną i praktyczną prowadził Czech Jiri Śćućka.
1. Pies przed przystąpieniem do szkolenia powinien być głodny na tyle mocno aby za jedzenie zrobił wszystko
2. Pies w domu powinien mieć tylko jedną miskę - z wodą
3. Przewodnik musi być w posiadaniu wszystkich zasobów pożywienia, czyli psa karmi przewodnik wyłącznie z ręki, nie z miski lub ziemi
4. Pies karmiony jest wyłącznie podczas szkolenia
5. Podczas szkolenia psu nie dajemy żadnych przysmaków tylko zwykłą karmę
6. Ćwiczenie dobrze wykonane = karma
Ćwiczenie wykonane nie do końca poprawnie, źle lub wcale = brak karmy
Dla osób korzystających z obroży elektrycznej:
1. Ćwiczenie dobrze wykonane = karma
2. Ćwiczenie wykonane nie do końca poprawnie, źle lub wcale = impuls elektryczny

Testowałam metodę (bez obroży elektrycznej) na swoim psie przez krótki czas - działa. Efekt był już trzeciego dnia. Pies wpatrzony w przewodnika, reagował na każde skinienie.
Można spróbować lub nie. Oczywiście każdy pies może reagować inaczej.
Awatar użytkownika
ania N
Posty: 5017
Rejestracja: piątek 03 kwie 2009, 18:43
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Nasiłów /Puławy

Re: socjalizacja szczeniąt

Post autor: ania N »

Przypuszczam że to skuteczne ale dla mnie jakoś tak ....no nie dla mnie. Psy to moi przyjaciele, towarzysze a nie niewolnicy. No ale ja miękka jestem. ;)
I gdzieś już słyszałam o psie zostawionym na szkolenie który jak szczapa wyglądał bo miał być głodny. :zly1:

ps. Głodny na tyle mocno żeby za jedzenie zrobił wszystko? :strach_2:
„Jak ktoś chce coś robić to szuka sposobu, jak ktoś nie chce nic robić to szuka powodu."

https://www.facebook.com/HodowlaOgaraWislanaOsada/" onclick="window.open(this.href);return false;
ODPOWIEDZ