I chyba to jest to, o czym pisze Hania - pies rodzinny zależy od rodziny, nie jest tworem uniwersalnym.miszakai pisze: To chyba też zależy czego oczekujemy od psa i jak tą relację ukształtujemy. Ja lubię psy wolne, bo sama kocham wolność. Nie oczekuję posłuszeństwa, nie mam werwy do ćwiczeń, biegania przez płotki, popularnych dziś dyscyplin. Mamy dużo przykładów, że jak komuś się chce i to lubi to i ogar da się wyszkolić perfekcyjnie. Ja na spacerze lubię sobie pomyśleć, podumać a pies ani nie ma ziajać mi nad uchem czekając na komendy czy rzucenie piłeczki(i tego bulwa nie robi) ani nie ma zginąć na godzinę.
I tak samo rodzinny będzie rottweiler, który nie da obcemu podejść bez pozwolenia do matki z dzieckiem, jak pozytywnie nastawiony do wszystkich coton czy rozreklamowany labrador.
Myślę, że pies - KAŻDY- powinien pasować aktywnością i temperamentem do właściciela, tylko wtedy można czerpać radość z posiadania czworonożnego towarzysza. Jeśli więc marzy się komuś spacer 15 minut dookoła bloku, to raczej żaden pies myśliwski tego nie zniesie, a rodzina raczej nie zaakceptuje z radością skutków deprywacji potrzeb owego psa. A jak ktoś kocha sporty, to powinien aktywnego pieska wybrać. Jak ktoś ceni sobie posłuszeństwo - to ma do wyboru rasy karne, zapatrzone w przewodnika, itd. itd.
Ważne, by wybierać świadomie.
Ja mam ogara i kundelka (podobno w typie PONa). Ogara wybrałam - mimo problemów z alergią, to najcudowniejszy pies jakiego znam (i nie jest idealnie wyszkolony, potrafi głuchnąć, ślini się, boi się dzieci przy pierwszym kontakcie, węszy na spacerze, tarza w odchodach). Kajtka przygarnęłam, miał prawie rok - potrafił uspokajać i pomagać zasnąć dzieciom w hostelu ośrodka interwencji, dzieci mogą z nim zrobić wszystko, na komendę idzie za mną krok w krok, a jednak nie jest to pies o jakim marzyłam - nie ma w nim tej samodzielności...
Choć czasem jest znacznie łatwiejszy w obsłudze - mówisz i masz - to Kajtek potrafi pójść za zwierzyną, a Stella się odwoła, a jak pobiegnie mu potowarzyszyć, to sama znajdzie drogę, a ciamciak panikuje, jak się zorientuje, że nie wie, gdzie jestem.