Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Awatar użytkownika
kasiawro
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 13065
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
Gadu-Gadu: 13373652
Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: kasiawro »

Ewa Bona waży 37 kg?
Widziałam ją ostatnio i jestem w szoku, Zagaj 2 kg więcej od niej.
Awatar użytkownika
1e2w3a
Posty: 2358
Rejestracja: wtorek 28 wrz 2010, 21:07
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: MIĘDZYBÓRZ / WROCŁAW, Dolny Śląsk
Kontakt:

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: 1e2w3a »

No może trochę teraz schudła, była ważona jakiś miesiąc temu u weterynarza i tyle waga wskazywała. Trochę teraz straciła apetyt i dostaje michę raz dziennie (Ares również).
SOKOŁÓWKA

Zapraszam na stronę o moich ogarach : http://www.mojeogary.ga
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: Psin+co »

1e2w3a pisze:Fajnie, że Beza tak luzem może biegać po lesie.
(.....)
Coś za coś. Ty masz bezgranicznie szczęśliwą Bonę po polowaniu. Słyszysz jak biegnie i szczeka. Ale rzadziej.
Ja mogę patrzeć codziennie jak Beza patroluje, nurza się w trawie a czasem gna ile sił w łapach. Na szczęście ciągle dookoła nas. Ciągle ogarnięta i pod gwizdkiem, nagrodami. Wiem że po jednym polowaniu byłby szlus.
A ja tak lubię patrzyć jak ona biega... :marzyc_2:

Upał, wieczorem idziemy po lesie, trasa stała, nuda. Mijamy łąki z których unoszą się obłoki chłodu o zapachu wakacji nad morzem. Taka mieszanina zmęczonych upałem traw i Bóg wie czego. Suuuper pachnie i chłodne ...
Las sosnowy, sosny wysokie dość rzadkie, pnie oświetlone poziomo świecącym słońcem tuż przed zachodem. Na dole same krzaki jagód, w tym miejscu już dojrzewają, ale ważny jest ich jeszcze wiosenny kolor. Te obłoki chłodu które cieszą i prowokują... I piękno biegnącego, radosnego ogara....

To powyżej to jest mój głos za czasem letnim...

Akumulacja ciepła:
Obrazek

Pańcio przyjechał nie tym co zwykle, no to nie poznałam, dalej podpieram dom żeby się jednak nie przewrócił i oddaję nadmiar ciepła:
Obrazek

Spacer, durniu, spacer!
Obrazek
Miłego,
Witold
Awatar użytkownika
miszakai
Posty: 4790
Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Bory Tucholskie
Kontakt:

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: miszakai »

Psin+co pisze:Coś za coś. Ty masz bezgranicznie szczęśliwą Bonę po polowaniu. Słyszysz jak biegnie i szczeka. Ale rzadziej.
Ja mogę patrzeć codziennie jak Beza patroluje, nurza się w trawie a czasem gna ile sił w łapach. Na szczęście ciągle dookoła nas. Ciągle ogarnięta i pod gwizdkiem, nagrodami. Wiem że po jednym polowaniu byłby szlus.
A ja tak lubię patrzyć jak ona biega...

Upał, wieczorem idziemy po lesie, trasa stała, nuda. Mijamy łąki z których unoszą się obłoki chłodu o zapachu wakacji nad morzem. Taka mieszanina zmęczonych upałem traw i Bóg wie czego. Suuuper pachnie i chłodne ...
Las sosnowy, sosny wysokie dość rzadkie, pnie oświetlone poziomo świecącym słońcem tuż przed zachodem. Na dole same krzaki jagód, w tym miejscu już dojrzewają, ale ważny jest ich jeszcze wiosenny kolor. Te obłoki chłodu które cieszą i prowokują... I piękno biegnącego, radosnego ogara....
:marzyc_2: Lubię to:)
Obrazek
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: Psin+co »

Łał, dostaliśmy lajka!
Ponad rok na forumie, u psa ciągle to samo, to z tym lajkiem zrobimy trochę produkt plejsment.... A co.
Już pisałem że chodzenie "na miasto" jest dla psa równie atrakcyjne jak las, przynajmniej sądząc po "rogalu z ogona". Tym bardziej że doszły nowe atrakcje...

Ale po kolei. W soboty chodzimy na lokalne zakupy. Po chleb do piekarni pana Bittmanna. Za socjalizmu chodziło się tam wieczorem, stawało w kolejce na jakieś trzydzieści osób i kupowało kolejne wypieczone, wynoszone na deskach chleby. Potem świat znormalniał i sprzedaż odbywa się w dzień.... Przez lata w maleńkiej klitce, potem obok pojawiła się druga ze spożywką, W końcu parter tej starej, pewnie z przełomu XIX / XX wieku kamienicy został wybebeszony i powstało jedno pomieszczenie sprzedaży. Bałem się że będzie dalej ciasno, ale nie, środek jest wolny, dookoła dwie lady do chleba i ciast i trzecia chleb + coś do chlebka. I duży wolny środek... Może to niewykorzystana handlowo przestrzeń, ale za to jak miło - mają za to mojego lajka.
Moje typy: 1) Razowy, krojony. 2) Bułki, raczej te mniejsze. Również kukurydziane warto spróbować. 3) Ciasto drożdżowe z rabarbarem. No i ze spożywki boczek wędzony bez konserwantów, chociaż czasami zdaża się taki bardziej surowy, nierozpływający się w ustach... Ale i tak boczek kupuję tylko tam, bo nie ma (dla mnie) sobie równych. To najdalsze miejsce naszych sobotnich zakupów, tam chodzimy na smyczy, chyba że pańciostwo zrobi chlebowe zakupy w piątek, korzystając ze zmotoryzowania.

Wtedy w sobotę idziemy, czasem nawet bez smyczy, najpierw do budki z warzywami pana Jasia. Pan Jaś przez lata handlował tuż obok znanego, w pewnym czasie, ligockiego targowiska. Dawno temu były to zwykle drewniane stragany w których sprzedawano zieleninę i gumy Donald. Pamiętam nawet jeden z samymi ziemniakami... Potem skasowano drewniane budki i postawiono murowane, a w środku lastrikowe stoły. Miało to pewien styl. I na obrzeżach targu, w stałym miejscu, pod rozkładanym tekstylnym dachem pan Jaś sprzedawał trochę taniej niż reszta, ale za to z kolejką. Obecnie został jeden poważny stragan z warzywami ( uwaga, product placement - na stole naprzeciw, lub na straganie - żurek), na jednym czy dwóch stołach też jest zielenina a reszta to szmaty, piekarnie, jeden rybny, jeden nabiałowy. A pan Jaś kupił budkę ze sto metrów od targu i dalej ma kolejkę, więc staramy się pojawić tam koło ósmej, zaraz jak otworzy i odwalić całość zakupów owocowo-warzywnych. Jak się uda to odnosimy siaty do domu i wyruszamy jeszcze raz.

Najpierw z pewną szadenfrojdą patrzymy na kolejkę której uniknęliśmy. Potem mijamy cukiernię "Dłucik", która na szczęście jest do dziewiątej zamknięta, ale o niej później.
Mijamy wspomniane targowisko, czasem coś kupując, ale trzeba uważać na psa, który już się niecierpliwi i ma ochotę czmychnąć dalej, do samochodu z wędlinami. Ten samochód stoi w soboty kilkanaście metrów od targowiska. W inne dni pan handluje w Mikołowie. Ogar siada naprzeciw lady i patrzy. Pańcio kupuje, ale nie ma to znaczenia, bo ważna jest ta Pani. Ta Pani która jak już skończy gadać z panem, poda mu jakieś siatki to wychyli się i rzuci COŚ. COŚ spadnie jak z nieba i będzie smakowało jak z nieba.... Cała parówka!!! I potem wszyscy dookoła mają ubaw jak pan mnie przekonuje żebym poszła. Co on się nagada... Ale to nie moja wina że nie mam obroży a on smyczy..... No w końcu idziemy....
Wiem że to błąd wychowawczy..... Noo, będę go robił jak długo się da.
Chwilka, chcę polecić coś z tego mikołowskiego samochodu. To coś to kiełbasa podsuszana, którą trzeba jeszcze na tydzień włożyć do lodówki bez opakowania, lub leżącą na bibule. Jak podeschnie i dojrzeje przez tydzień.... warto poczekać. Można suszyć nawet poza lodówką, (może nie w upałach), tylko wygląd jest inny i twardość większa. Jak ktoś lubi tłusto, pan ma wędzone żeberka - często takie rozpływające się w ustach. Psin lubi, +co nienawidzi....

Wracamy obok cukierni "Dłucik". Dla ogarki to miejsce, gdzie pan brał psa jak chciał oglądać jakiś mecz o siedemnastej, rujnując całkowicie nasz spacerowy rozkład dnia. Więc o wpół do piątej kurcgalopkiem do cukierni, rodzina kupuje sobie po dwie gałki lodów, a dla psa jedną, ale ważny jest ten osobny kubek, z którego można powoli, co kilka kroków coś wylizać. No i potem od wszystkich resztki kubków.... I wieczorem krótki, spacerowy erzatz.
Ale lody są ważne tylko dla psa.... W tej cukierni krem jest z masła i cukru... Prawdziwy. Dokładnie taki jaki powinien być krem... Ma smak. Mój typ - na początek deser "Extra", potem wszystkie torty, następne ciastka z kremem..... Na alkoholu też nie oszczędzają. No szkoda że nie jestem młodszy....

I to by było o naszych sobotnich zakupach z ogarem. Chyba je lubię, chciaż z warzywniaka trzeba przytachać kilogramy.
A tak nawiasem mówiąc, to "z buta" mamy już trzy Biedronki, dwa Simply, Lidia, Netto i nowootwartego InterMarche. Autem blisko do następnego Lidla, Biedronki,Aldika i Leclerca....
Ale tam w soboty rano nie chodzimy.

PS. Ogarka czasem wraca z wieczornego spaceru przez Biedronkę... Taką po drodze gdzie widać psa z okolicy kas. No czasem trzeba dokupić Gomerę i Jonagoldy... Ale widać że tego nie lubi. Sobotni poranny spacer i owszem.
Miłego,
Witold
Awatar użytkownika
Czata
Posty: 846
Rejestracja: sobota 30 sty 2010, 07:31
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Wrocław

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: Czata »

Bardzo nastrojowy ten opis zanikającego już świata.
Psin+co pisze:Ogar siada naprzeciw lady i patrzy. Pańcio kupuje, ale nie ma to znaczenia, bo ważna jest ta Pani. Ta Pani która jak już skończy gadać z panem, poda mu jakieś siatki to wychyli się i rzuci COŚ. COŚ spadnie jak z nieba i będzie smakowało jak z nieba.... Cała parówka!!! I potem wszyscy dookoła mają ubaw jak pan mnie przekonuje żebym poszła. Co on się nagada... Ale to nie moja wina że nie mam obroży a on smyczy..... No w końcu idziemy....
Czata też ma takie swoje miejsce na pobliskim targowisku, tyle że z rybami.
Właściciel sklepiku nawet pozwala jej na wsparcie się łapami o zewnętrzną ladę ( :shock: ) i przez okienko częstuje ją wędzonymi szprotkami lub śledzikami.

I takie to pieskie życie :lol: :lol: :lol:
Jagoda z Czatą Nowogary i Poraj z Zadrą-Esterą z Ogarów z Kniei
Awatar użytkownika
BasiaM
Posty: 8082
Rejestracja: czwartek 30 kwie 2009, 09:54

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: BasiaM »

Wszystko super, znajome kąty chociaż moje "koniki" jak nazywa je Pani z "naszego" rzeźnika mają pozwolenie na wchodzenie do środka sklepu i stania ze mną w kolejce a za dobre sprawowanie dostają świeżo krojoną, prawdziwą szynkę albo po kawałku wołowiny ... taka na nasza Pani jest zakochana w "konikach" co doprowadza babcie moherowe do szału bo one nie dość, że wybrzydzają ( wszystko stare sprzedają ) to jeszcze muszą płacić a gady za darmo podjedzą co najlepsze :gleba:
Piekarnię za to mamy u pana Bromboszcza ( tego od psa Saby :) ) piesory czekają na schodach grzecznie a jak już pani kupi najlepsze pączki i prawdziwy chleb to dostają po słodkim rogalu i tak sobie wracamy spacerkiem wcinając pyszności jeszcze ciepłe :mrgreen:


a swoją drogą zastanowiła mnie jedna sprawa ...
Psin+co pisze: ... Ale to nie moja wina że nie mam obroży a on smyczy.....
Nie dobrze kochani, nie dobrze ... w takim miejscu psa bez obroży i smyczy :nunu:
Nigdy w życiu bym takiego numeru przy tej ruchliwej ulicy nie zrobiła :obraza_1:

PS. złotnika ( tego koło targu ) też lubimy bo możemy wejść do środka bo tam fajnie miziają psy :jezyk_3:
Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: Psin+co »

BasiaM pisze: Nie dobrze kochani, nie dobrze ... (....) :nunu:
(....) :obraza_1:
Ale że od razu taki foch? Tak pryncypialnie? Że my to nieodpowiedzialni mordercy małych ogarek a po drodze jemy małe kotki i inne ptaszęta? Jesteś gorsza od Straży Miejskiej!
Przecież pisałem że to blog idealnej ogarki, a nie żadnej świszczypały ( no, błysk w oku jest...) z psim aspergerem z którą strach wyjść.

Obrazek

A troszkę poważniej napiszę tak: Mam parcie na psa którego mogę puścić.... Poprzedni pies, beauceron, chodził na sznurku i żadna inna opcja nie była realna. Chyba że sznurek się urwał, kolczatka spadła, bagażnik kombi otworzył albo smycz opuściła ręce.... A to wszystko się zdarzyło.... Naprawdę wolę mieć zaufanie do psa, nie do sznurka......

Ale wszystkim którzy myślą że puszcza się ot tak... Nie, wychodzę w stronę lasu luzem, ale w połowie drogi pies jest przypięty i ostatnie kilkaset metröw idzie na uwięzi. I nie wyobrażam sobie inaczej. Po lesie nie chodzimy tam gdzie kiedyś, tylko najmniej lubianą, ale za to najbardziej zatłoczoną trasą .... Bo ona jest daleko od dróg samochodowych, a i szansa na zwierzęta mniejsza.... Przywołanie, chodzenie na smyczy pewnych odcinków ( i zwierzęta, i ludzkie kupy) jest obowiązkowe. Chowanie się psu gdy straci nas z oczu też....
A miasto wcale nie wydaje się złe... Chociaż wczoraj, widząc psie podniecenie poszliśmy na sznurku, bo tak naprawdę Basia rację ma... :zgoda:


Czasem mam więcej strachu na psim wybiegu, gdy np. młoda adeptka profesjonalnego szkolenia psów z wielką torbą smakołyków na brzuchu przystępuje do tresowania wszystkich chętnych...No że ogarka jej nie zacałowała i zalizała.... Dzięki Panie Boże.....

Obrazek

PS. Oczywiście najbezpieczniej byłoby mieć psa nakręconego na coś ( piłkę, gałgan do przeciągania) w stu procentach. Ale takiego nie chcę...
PS2. Ciekawe czy przyjdzie do mnie dzielnicowy/ gajowy / strażnik miejski i powie: Pan chodzi z psem na luzie! W blogu ! Mamy zdjęcia!

Obrazek

Sosny, słońce, upał, jagody. Wieczór. Tylko obłoków chłodu i zapachu łąk nie ma jeszcze....
Czata pisze: (....)
I takie to pieskie życie :lol: :lol: :lol:
Napiszę szczerze. Też wypominamy psu jego pieskie życie. Ma się za dobrze.... :piwko:
Ale robimy co się da. Wieczorem pies wraca ze spaceru koło ósmej. Je. Zostaje sam, idzie do przewietrzonej sypialnini i śpi. Śpi. Śpi. Śpi. :zly1:
Od ósmej, najpóźniej dziewiątej ... :zly2: Potem rano łypie okiem gdy wychodzę, następnie wstaje, wita się z +co ( one jeszcze śpią, ale wiedzą co je czeka) i...... I idzie spać dalej :D
Broń Boże nie da się jej wyrzucić na dwór :D Rano???
Dlatego postanowiliśmy ją budzić jak my idziemy spać. Może rano zaśpi? Koniec pieskiego życia:

Obrazek
Miłego,
Witold
Awatar użytkownika
Psin+co
Posty: 289
Rejestracja: sobota 14 lut 2015, 21:15
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Katowice

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: Psin+co »

Byliśmy w teatrze. Znaczy normalnie, poszliśmy w las, jak na ogara przystało, zwyczajną trasą. Wróciliśmy w stronę stadionu, coś grało... Ciekawie, tak jakoś z hiszpańska?
Przekonałem psa i poszliśmy do amfiteatru na Zadolu. Weszliśmy schodami od tylu, na trybunach trochę ludzi w większości tak jak pańcio sporo plus, a na scenie muzyka na żywo.... Ogarka się zapatrzyła i zasłuchała ("Orfeusz w piekle"), a przy kankanie zaczęła szczekać...
No to poszliśmy do foyer, czynne cały czas i konkurujące dymem z dymem na scenie. Zapachem dym z foyer wygrywał, więc zamówiliśmy dla psa kiełbaskę, bez chleba i musztardy, a dla pana Perłę. Dla czytelników ze stolicy taki zestaw to cztery zeta za piwo i trzy za kiełbaskę, ze zniżką za brak chleba i musztardy ( pięćdziesiąt groszy). Sztuka już psu nie przeszkadzała, usiadł tyłem. Musiała się biedaczka przekonać jak to jest czekać aż gorące wystygnie.... :gleba:

Park Zadole. Park dzieciństwa Bezy, to tu zaliczała swoje pierwsze bijatyki i biegi w zgraji psów. Oczywiście mowa o pierwszej zimie małego szczeniora, wieczorami. Od wiosny park wraca do życia. Tutaj psa nie puszczam.
To również, choć nieprzesadnie, park mojego dzieciństwa. Już nie ma boiska piłkarskiego, baraku zbowidowsko/harcerskiego, strzelnicy. Na ich miejscu jest kilka bloków, na szczęście na obrzeżu, więc nie zniszczyły parku, jest skatepark. Dobry skatepark zamiast strzelnicy... Kilka huśtawek zastąpił naprawdę zajfajny plac zabaw z drewna, z małą siłownią na świeżym powietrzu. Dalej jest amfiteatr, wybudowany w latach sześćdziesiątych, teraz wyremontowany, zadaszony. Basen też jest. Dla tych którzy nie wiedzą co to są szkody górnicze, to basen jest. Nieczynny od paru lat bo mu się pękło... Znaczy misa mu pękła. Ale ponieważ jego remont i przebudowa na kryty jest sztandarową obietnicą naszego nowego prezydenta (miasta) to ze spokojem czekam. Na szczęście takie mamy czasy, że można liczyć na spełnianie wyborczych obietnic samorządowców.
Są tu też dwa stawy, kiedyś zainicjowane i budowane przez harcerzy. Tu mam żal do opiekunów parku, bo namiętnie przycinają rosnące tam wielkie jaśminy. Nie ma też jeszcze pergoli z róż, jakie były w latach siedemdziesiątych, sadzą raczej (bez ładu i składu) wszystkie resztki jakie zakład zieleni ma, ale park wygląda na zaopiekowany. Czy lepszy byłby wysprzątany parkowo las? Chyba nie, taki może być dużo większy park Kościuszki, tutaj to co się dobrze zaaklimatyzuje będzie ozdobą, a to co nie to zniknie... Ale żeby nie było, od paru lat park zmienia się na lepsze.

A historycznie to miejsce od końca XIX wieku było jednym z wielu w okolicy terenów niedzielnego piknikowania dla Katowic i innych uprzemysłowionych miast w sąsiedztwie. Początkowo atrakcją była rzeczka Ślepiotka, z młynem ( "młyn Materli") a później spiętrzeniem na wschodnim krańcu tego terenu. Były tam łodzie, kajaki, w okresie międzywojennym rowery wodne. To wszystko zniknęło gdy beztroskie uprzemysłowienie ludowej Polski zamieniło rzeczkę w śmierdzący, pełen mułu i zawiesin ściek... Zniknęły wszystkie spiętrzenia. I park całkowicie odwrócił się od niej...
W tym miejscu obok Ślepiotki urządzono parę lat temu zbiornik retencyjny dla wód deszczowych. Dla kaczek, dla łowiących małe karaski i dlatego że jest ładniej.
Dzisiaj rzeczka jest już znacznie czystsza, a przynajmniej przejrzysta.

Amfiteatr też nie wziął się znikąd. Polana w tym parku była ulubionym miejscem występów chórów amatorskich, a po pierwszej wojnie światowej odbywały się tu ich coroczne zjazdy. Obecnie również. A także co sobotnie letnie występy, tak jak ten wczorajszy teatru Arte Creatura. A za tydzień będzie stepowanie, flamenco.
Jest jeszcze jeden pomysł. W ramach budżetów partycypacyjnych zgłoszono projekt budowy tężni. Za drogi, nie przeszedł. Może kiedyś.....

A ogarka z parku wyrosła. No chyba że zagustuje w sztuce. Lub atrakcjach foyer...... :D
Miłego,
Witold
Awatar użytkownika
Marzena i Czarek
Posty: 1491
Rejestracja: wtorek 03 maja 2016, 12:47
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: pod Częstochową

Re: Mała czarna, korpulentna czyli Beza ( Brzana z Przewiesia)

Post autor: Marzena i Czarek »

Może obudzi się w psie miłość do muzyki poważnej. Może zostanie divą operową lub operetkową? :jezyk:
ODPOWIEDZ