Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13065
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Marta
Jaśmin to na bank przeznaczenie.
Jaśmin to na bank przeznaczenie.
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
To naprawdę piękna historia ! Miał szczęście, że do was trafił...naprawdę wielkie bo wprawdzie nie wiem, w którym Józefowie był (są dwa pod W-wą), ale ten Józefów, który dane mi było poznać, zdecydowanie nie był miejscem dla niego...z resztą nie tylko
Z resztą to jest mój zestaw marzenie
Tzn drugi ogar czemu nie..., bo ogar zawsze nr 1 ale wiem, że tyle psów czeka na dom i spędza całe swoje życie w schroniskach, że bardzo chciałabym kiedyś jakiegoś burka sobie znaleźć...a może on mnie znajdzie ?;)
Z resztą to jest mój zestaw marzenie
Tzn drugi ogar czemu nie..., bo ogar zawsze nr 1 ale wiem, że tyle psów czeka na dom i spędza całe swoje życie w schroniskach, że bardzo chciałabym kiedyś jakiegoś burka sobie znaleźć...a może on mnie znajdzie ?;)
- Rudolf
- Posty: 375
- Rejestracja: niedziela 02 lis 2008, 11:39
- Gadu-Gadu: 2095935
- Lokalizacja: Poznań/ Kalisz
- Kontakt:
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Dzięki
Ja tak długo zwlekałam z decyzją o drugim ogrze, że trafiłam na Jaśmina I wierzę, że to jednak przeznaczenie )
Psy się powoli poznają i mam wielką nadzieję, graniczącą z pewnością, że się zaprzyjaźnią. Rudolf od razu zaakceptował Jaśmina (a zdarza mu się bardzo często reagować agresją na inne psy), więc to też znak
AniuW - Jaśmin był w Józefowie koło Legionowa, w schronisku przy ul. Strużańskiej. Nie byłam tam nigdy - udało mi się załatwić wszystko "korespondencyjnie". Pomagała mi dziewczyna, która dogląda tam psów.
Ja tak długo zwlekałam z decyzją o drugim ogrze, że trafiłam na Jaśmina I wierzę, że to jednak przeznaczenie )
Psy się powoli poznają i mam wielką nadzieję, graniczącą z pewnością, że się zaprzyjaźnią. Rudolf od razu zaakceptował Jaśmina (a zdarza mu się bardzo często reagować agresją na inne psy), więc to też znak
AniuW - Jaśmin był w Józefowie koło Legionowa, w schronisku przy ul. Strużańskiej. Nie byłam tam nigdy - udało mi się załatwić wszystko "korespondencyjnie". Pomagała mi dziewczyna, która dogląda tam psów.
Marta & Rudolf
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Heh, ja bylam kiedys calkiem bliska przygarniecia tzw. schroniskowej Tary :] a przynajmniej strasznie mnie korcilo. Dylemat znikl, jako ze sunia szybko kogos zauroczyla. I dobrze, bo nie wiem czy bym sie ostatecznie zdecydowala. Dlatego podziwiam za decyzje, bo wielkoduszna jest na pewno, ale i odwazna.
- Rudolf
- Posty: 375
- Rejestracja: niedziela 02 lis 2008, 11:39
- Gadu-Gadu: 2095935
- Lokalizacja: Poznań/ Kalisz
- Kontakt:
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Ja jak już coś sobie postanowię, to ciężko mnie odwieść Choćby się paliło, waliło
Jaśmin przyjechał do mnie ze "zwichniętym stawem nadgarstka". Okazało się, że to poważne złamanie kości, które przez weterynarza (nie schroniskowego) zostało zbagatelizowane. Ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, że podjęłam jedyną słuszną decyzję. Gdyby nie to, że go przygarnęłam, pewnie do dziś byłby schronisku, z wybrakowanym gipsem, coraz to bardziej skrzywioną i niezrastającą się łapką.
Jedyne czego się bałam, to tego, że nie zaakceptują się z Rudolfem. Ale mi psy zrobiły miłą niespodziankę
Jaśmin przyjechał do mnie ze "zwichniętym stawem nadgarstka". Okazało się, że to poważne złamanie kości, które przez weterynarza (nie schroniskowego) zostało zbagatelizowane. Ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, że podjęłam jedyną słuszną decyzję. Gdyby nie to, że go przygarnęłam, pewnie do dziś byłby schronisku, z wybrakowanym gipsem, coraz to bardziej skrzywioną i niezrastającą się łapką.
Jedyne czego się bałam, to tego, że nie zaakceptują się z Rudolfem. Ale mi psy zrobiły miłą niespodziankę
Marta & Rudolf
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
A Jaśmin jest wykastrowany?Rudolf pisze: Psy się powoli poznają i mam wielką nadzieję, graniczącą z pewnością, że się zaprzyjaźnią. Rudolf od razu zaakceptował Jaśmina (a zdarza mu się bardzo często reagować agresją na inne psy), więc to też znak
No to bardzo dobrze, że jemu się udało...Rudolf pisze: AniuW - Jaśmin był w Józefowie koło Legionowa, w schronisku przy ul. Strużańskiej. Nie byłam tam nigdy - udało mi się załatwić wszystko "korespondencyjnie". Pomagała mi dziewczyna, która dogląda tam psów.
I naprawdę super, że udało się go wyciągnąć "korespondencyjnie"
Tara jest super. Ona wpadła mi od razu w oko i z Olą od Arii chyba się trochę na nią "zawzięłyśmy"irie pisze:Heh, ja bylam kiedys calkiem bliska przygarniecia tzw. schroniskowej Tary :] a przynajmniej strasznie mnie korcilo. Dylemat znikl, jako ze sunia szybko kogos zauroczyla. I dobrze, bo nie wiem czy bym sie ostatecznie zdecydowala. Dlatego podziwiam za decyzje, bo wielkoduszna jest na pewno, ale i odwazna.
Moim zdaniem wzięcie psa ze schroniska nie jest dużo większą odwagą (ale szacunek dla Marty, że podjęła tę decyzję) od wzięcia drugiego młodego ogara Naprawdę nie taki wilk straszny jak go malują. W wielu przypadkach można wziąć zwierzaka z domu tymczasowego, wolontariusze często potrafią mniej więcej powiedzieć o tym jaki pies jest...Przecież my też zmagamy się z problemami wychowawczymi u naszych psów, też chorują...Jasne - zdarzają psy trudne i "zwichrowane" ale tak naprawdę setki tysięcy (o ile nie miliony) psów czekają i wiele wśród nich jest najzupełniej "normalnymi" przedstawicielami rodziny canis familiaris
Ja to bym chciała więcej fotek zobaczyć
- Rudolf
- Posty: 375
- Rejestracja: niedziela 02 lis 2008, 11:39
- Gadu-Gadu: 2095935
- Lokalizacja: Poznań/ Kalisz
- Kontakt:
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Jaśmin nie jest wykastrowany. Gdyby był, pewnie obawiałbym się mniej
na razie nie mam zbyt wielu zdjęć, ale będę robić Może w końcu nawet bloga założę...
Miłego dnia!
na razie nie mam zbyt wielu zdjęć, ale będę robić Może w końcu nawet bloga założę...
Miłego dnia!
Marta & Rudolf
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Wiecej fotek i bloga!
Marta podziwiam ,Jaśmin jest uroczy !
Marta podziwiam ,Jaśmin jest uroczy !
- kasiawro
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 13065
- Rejestracja: środa 15 paź 2008, 08:09
- Gadu-Gadu: 13373652
- Lokalizacja: Niemcza /Dolny Śląsk
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Rudolf szuka domu, tutaj więcej fotek chłopaka.
http://tablica.pl/oferta/ogar-polski-go ... a7240;r:;s" onclick="window.open(this.href);return false;:
Być może właścicielka coś napisze więcej?
http://tablica.pl/oferta/ogar-polski-go ... a7240;r:;s" onclick="window.open(this.href);return false;:
Być może właścicielka coś napisze więcej?
- Rudolf
- Posty: 375
- Rejestracja: niedziela 02 lis 2008, 11:39
- Gadu-Gadu: 2095935
- Lokalizacja: Poznań/ Kalisz
- Kontakt:
Re: Marta i Rudolf (Jabol z Jaśminowej Ulicy) :)
Napisze
Sytuacja życiowa zmusiła mnie, by poszukać dla Rudolfa nowego domu.
Nie chcę opisywać szczegółów, to nie jest łatwe dla mnie i wiele już łez wypłakałam, robiłam wszystko, żeby go nie oddawać. W końcu moja mama wzięła sprawy w swoje ręce i zamieściła ołoszenie na tablicy.pl, bo ja nie wiem czy bym się w końcu zdecydowała.
Rudolf był przez kilka miesięcy u mojego taty, Jaśmin (drugi pies) u mamy. Mój tata ma dużą działkę, ale ma też drugiego psa - rotweilera, z którym Rudolf się kompletnie nie dogaduje. Psy nie mogą funkcjonować razem, o wspólnych spacerach czy puszczeniu ich równocześnie na działkę można pomarzyć. Raz spróbowaliśmy i Rudolf trafił do weterynarza, musiał być szyty Tata niestety odmówił mi dalszego trzymania Rudolfa, a Jaśmin który jest u mamy poczuł się tam jak pan na włościach i tu również psy się kompletnie nie tolerują. Ja póki co nie mam warunków żeby wziąć z powrotem któregokolwiek psa - mieszkam sama z małym dzieckiem, w miejscu w którym obecnie mieszkam nie mam możliwości trzymania psa, o spacerach w ogóle nie ma mowy - nie ma mnie w domu praktycznie od 8 rano do 19, a jak już jestem to nie mogę zostawić dziecka samego po to, żeby wyjść na spacer z psem. A dziecko jest jeszcze za małe na to, by również z nim chodzić na spacery.
Najbardziej na tym wszystkim ucierpiał Rudolf, który był przeze mnie rozpieszczony, przyzwyczajony do codziennych, długich spacerów po łąkach, lesie. Teraz tego nie ma - może co najwyżej po ogrodzie pobiegać, ja mogę z nim wyjść tylko wtedy kiedy jestem w rodzinnym mieście.
W grudniu 2011 r. przeszliśmy z Rudolfem indywidualne szkolenie, uczyliśmy się funkcjonować z nowym członkiem rodziny.
Chciałabym, żeby Rudolfa przygarnął ktoś, kto może mu zapewnić odpowiednią ilość ruchu i dużo miłości. Z niego jest straszny pieszczoch. Niestety Rudolf nie dogaduje się z innymi psami i to stanowi problem. Nie wiem, co jeszcze mogę napisać To jest kochany pies i czuję się okropnie ze świadomością, że szukam dla niego innego opiekuna. Ale jeszcze gorzej mi z tym, że nie mogę mu zapewnić tego, co miał u mnie do tej pory.
Sytuacja życiowa zmusiła mnie, by poszukać dla Rudolfa nowego domu.
Nie chcę opisywać szczegółów, to nie jest łatwe dla mnie i wiele już łez wypłakałam, robiłam wszystko, żeby go nie oddawać. W końcu moja mama wzięła sprawy w swoje ręce i zamieściła ołoszenie na tablicy.pl, bo ja nie wiem czy bym się w końcu zdecydowała.
Rudolf był przez kilka miesięcy u mojego taty, Jaśmin (drugi pies) u mamy. Mój tata ma dużą działkę, ale ma też drugiego psa - rotweilera, z którym Rudolf się kompletnie nie dogaduje. Psy nie mogą funkcjonować razem, o wspólnych spacerach czy puszczeniu ich równocześnie na działkę można pomarzyć. Raz spróbowaliśmy i Rudolf trafił do weterynarza, musiał być szyty Tata niestety odmówił mi dalszego trzymania Rudolfa, a Jaśmin który jest u mamy poczuł się tam jak pan na włościach i tu również psy się kompletnie nie tolerują. Ja póki co nie mam warunków żeby wziąć z powrotem któregokolwiek psa - mieszkam sama z małym dzieckiem, w miejscu w którym obecnie mieszkam nie mam możliwości trzymania psa, o spacerach w ogóle nie ma mowy - nie ma mnie w domu praktycznie od 8 rano do 19, a jak już jestem to nie mogę zostawić dziecka samego po to, żeby wyjść na spacer z psem. A dziecko jest jeszcze za małe na to, by również z nim chodzić na spacery.
Najbardziej na tym wszystkim ucierpiał Rudolf, który był przeze mnie rozpieszczony, przyzwyczajony do codziennych, długich spacerów po łąkach, lesie. Teraz tego nie ma - może co najwyżej po ogrodzie pobiegać, ja mogę z nim wyjść tylko wtedy kiedy jestem w rodzinnym mieście.
W grudniu 2011 r. przeszliśmy z Rudolfem indywidualne szkolenie, uczyliśmy się funkcjonować z nowym członkiem rodziny.
Chciałabym, żeby Rudolfa przygarnął ktoś, kto może mu zapewnić odpowiednią ilość ruchu i dużo miłości. Z niego jest straszny pieszczoch. Niestety Rudolf nie dogaduje się z innymi psami i to stanowi problem. Nie wiem, co jeszcze mogę napisać To jest kochany pies i czuję się okropnie ze świadomością, że szukam dla niego innego opiekuna. Ale jeszcze gorzej mi z tym, że nie mogę mu zapewnić tego, co miał u mnie do tej pory.
Marta & Rudolf