Strona 5 z 17

Re: Wrocław

: poniedziałek 08 paź 2012, 22:32
autor: Wigro
Ależ macie fajowo we Wrocku !
Pozdrawiamy, zazdraszczamy
Ares nie daj się, nie mocz se jajec.

Re: Wrocław

: poniedziałek 15 paź 2012, 19:52
autor: 1e2w3a
CZAT(D)OWY SPACER

I znów zafundowaliśmy sobie kilkugodzinny spacerek. Wyciagnęła nas Jagoda i Czata. A było już inaczej niż tydzień temu – jesiennie. A to fotki z naszego niedzielnego wypadu na Maślice.

Re: Wrocław

: poniedziałek 15 paź 2012, 20:01
autor: 1e2w3a
CD

Re: Wrocław

: poniedziałek 15 paź 2012, 21:09
autor: miszakai
Fajne owieczki :)

Re: Wrocław

: poniedziałek 15 paź 2012, 21:34
autor: kasiawro
Jakbyście na podhalu spacerowały ;)
Jesień już na całego przyszła do Wrocławia.

Re: Wrocław

: poniedziałek 29 paź 2012, 23:59
autor: 1e2w3a
CISZA WE MGLE

To był spacer jakiego długo z Jagodą nie zapomnimy. A zaczęło się nieciekawie. Rano, jak wyjrzałam za okno, to chciałam przesunąć nasze spotkanie. Nic nie było widać. Ale w końcu nie zmieniłyśmy godziny naszego spaceru i pojechałyśmy na Janówek, bo tam jeszcze nie byłyśmy.
Jak wysiadłyśmy z samochodu to nie wiedziałyśmy w którą stronę iść. Pobłądziłyśmy trochę w tej mgle idąc na skróty, no ale w końcu znalazłyśmy się na jakimś dukcie prowadzącym do lasu. Na bocznej drodze zauważyłyśmy wysiadających z samochodu myśliwych. Oni nas również zauważyli i nawet poznali, mimo mgły, że nasze psy to ogary. Tylko ich pies nie przypominał nam psa myśliwskiego. Ja uważałam, że to jakiś wielki molos, a Jagodzie to nawet nawet na molosa on nie wyglądał. No ale w takiej mgle obraz może ulec wypaczeniu.

Droga nas wyprowadziła nad brzeg Odry. Tego się domyślałyśmy, bo ani wody w rzece, ani obu brzegów nie było widać. Siedzieli tam na krzesełkach, otuleni kocami, jacyś ludzie (pewnie wędkarze). Obok, na stolikach, stały gazowe palniki na których gotowała się woda. Widocznie chcieli się rozgrzać czymś ciepłym. Tylko wędek nie było widać, jakby rozpłynęły się we mgle. Łabędzie wprawdzie pływały, ale nie w wodzie tylko w jakiś szarych oparach. Czegoś nam tu brakowało. No w końcu zauważyłyśmy na zakolu rzeki kawałek prawdziwego brzegu z zieloną trawą, „odmgloną” wodą i dwoma wędkarzami z prawdziwymi wędkami w rękach. Zadowolone, że w końcu znalazłyśmy jakiś punkt odniesienia i że wszystko jest na swoim miejscu, ruszyłyśmy wzdłuż trawiastego brzegu.

Szłyśmy tak i szłyśmy, z jednej strony las, z drugiej szara przestrzeń (rzeka i jej drugi brzeg dalej spowite mgłą). W końcu przystanęłyśmy i zaczęłyśmy „wsłuchiwać się” w ciszę. Nie była to idealna głusza. Krople z mgły zsuwając się po liściach tworzyły taki delikatny podkład muzyczny dla ciszy, takie piano grane jak stakato. Masz rację Irie, wiatr to twór dynamiczny i nie współgra z głuszą, bo ją po prostu za g ł u s z a i cisza nie dzwoni w uszach.

Potem weszłyśmy do lasu. Aresowi od razu przybyło trochę werwy i zaczął zachęcać Czatę do zabawy. Czatę nie trzeba było długo namawiać i rozpoczęła się bieganina między drzewami. Ich linki bardzo dobrze przesuwały się po opadłych liściach i nie plątały się.
W końcu przerwali zabawę i zaczęło się węszenie. Zapachy były nowe więc bardzo intrygujące. Obwąchiwały liście, kijki, patyki, drzewa na pewnej wysokości (może jakieś zwierzę się tam ocierało). Znalazły też zryty kawałek ziemi przypominający buchtowisko. Ale coś ich ciągnęło na pobliski wał. W końcu dałyśmy za wygraną i przeszłyśmy tam gdzie chciały nasze psy.

Na wale było pięknie. Wreszcie słoneczko przebiło się przez tę mgłę i wszystko rozświetliło, a najbardziej żółte liście. Ale jeszcze nie chciałyśmy wracać i postanowiłyśmy iść dalej. Szłyśmy chyba w kierunku gminy Miękinia. Po jednej stronie wału był las, a po drugiej las lub ogromne pola. Na tych polach zobaczyłyśmy sarny. To pewnie one tak przyciągały nasze psy. Chociaż były bardzo daleko to wyglądały pięknie jak tak biegały po tych polach. Mogłyśmy tak stać i długo patrzeć na nie. Przypomniałyśmy sobie też o spotkanych wcześniej myśliwych. Pewnie gdzieś w tych lasach odbywa się jakieś polowanie, ale miałyśmy nadzieję, że bezkrwawe.

W końcu trzeba było wracać. Po drodze Ares i Czata oszczekali jeszcze grzybiarzy, a na sam koniec, jakieś 100 m od nas, ujrzałyśmy przebiegające przez wał trzy sarny, które popędziły gdzieś w kierunku Odry. Na szczęście Ares i Czata wyczuły sarny ale jak dopiero były za wałem więc był czas aby je przytrzymać za linki.

Re: Wrocław

: wtorek 30 paź 2012, 00:08
autor: 1e2w3a
CD

Re: Wrocław

: piątek 02 lis 2012, 19:23
autor: 1e2w3a
Spacer z Czatą - nad jeziorkiem, ja w roli aportera (tylko kija w zębach nie trzymałam)
http://www.youtube.com/watch?v=kgvW9Nqo5mU

Re: Wrocław

: sobota 03 lis 2012, 18:49
autor: 1e2w3a
Spacer Aresa i Czaty w lesie :psiako:
http://www.youtube.com/watch?v=l24tX2fNwbY

Re: Wrocław

: środa 07 lis 2012, 20:25
autor: 1e2w3a
Trochę zimy jesienią.

Tak jak wilka do lasu, tak nas ostatnio ciągnie na Janówek i w jego okolice. I znów tam pojechaliśmy, ale sceneria już była inna niż poprzednio. Taka piękna, kolorowa jesień w słabych okowach zimy.
Ponownie widzieliśmy sarny, ja trzymałam psy za linki a Jagoda próbowała zrobić im zdjęcia (oczywiście sarnom). Były całkiem blisko, leżały w zaroślach zaraz za wałem i nie zauważyłybyśmy ich, gdyby się nie podniosły. Niestety, łatwo się spłoszyły i ani jedna nie została „schwytana” przez obiektyw. Dwie pomknęły daleko w pole, a pozostałe gdzieś się „rozproszyły” w tym krajobrazie i tyle było ich widać.
A teraz fotki z naszego wspólnego wypadu, z Jagodą i Czatą, w ostatnią październikową niedzielę.