Zero zainteresowania ogarami....
od 3 miesięcy jeden telefon...ogólnie z pytaniem po ile i co to za psy...nawet nie wysiliłam się opowiadać...
Po tych rejestracjach dziwnych stowarzyszeń i związków, my hodowcy tych prawdziwych rasowych zostalismy przez społeczeństwo wrzucenie do jednego worka z tymi co wypłynęli na mocy ustawy...czyli z wielorasowymi rozmnażaczami ras modnych...a go białej gorączki doprowadzają mnie telefony z pytaniem o szczenięta ras "modnych" i to hurtem...
Zauważyłam, że jestem nie do odróznienia...przyjeżdżają do mnie ze swoimi właścicielami wszelkiej maści yorkopodobne i szitzupodobne i maltańczykopodobne zwierzaki- ludzie pytają o moje psy...i od razu porównują do tych swoich stowarzyszeń gdzie kupili swoje ...
Nikt nie ma pojęcia o rasach polskich, nie mają pojęcia o kulturze łowiectwa i myślistwa w Polsce. O historii naszych ziem ..o roli polskich ras w dawnych czasach....nikogo nie obchodzi zabytek kultury narodowej...w postaci kłapouchego przyjaciela....
Nic w ludziach polotu i chęci bycia ....liczy się tylko mieć....
A ja mam coraz mniejszą ochotę na bycie porównywaną do "stowarzyszenia psa rasowego pupilek" czy jak mu tam....
Dziś dziewczyny kończą 3 miesiące....szkoda...ja nie mogę ich sobie zatrzymać, niestety nie stać mnie na utrzymywanie aż tak dużej ilości psów, choćby były najpiękniejsze.
Ech chyba mam dziś kiepski dzień...