musia pisze: ↑czwartek 24 wrz 2020, 11:29
Wy jak wy, ale ten york, cavalier czy baseji - to już wyczyn
Trasa to tylko 6 km i 16 przeszkód, taką trasę zarówno człowiek jak i pies pokona bez przygotowania kondycyjnego, co zresztą widać po uczestnikach (to nie konkurs psów użytkowych ani sportowców), były jamniki, cavaliery, chichuachua (czy jak to się pisze), whippet, berneńczyk, była grupa ONków, bulli, breauceronów, ale też briardów, chartów (zarówno polskich jak borzoi) lagotto, był nawet piesek na wózku. Oczywiście maliniaki, bordery czy wyżły też startowały i dla nich tor raczej nie stanowił wyzwania.
Ale te przeszkody to nie były wyzwania kondycyjne (zresztą można było wziąć psa pod pachę i przenieść) - to były sprawdziany współpracy i zaufania. Bo czy dla psa to problem przejść po oponach, rampie, czy przeczołgać się pod taśmą albo przegramolić się brzegiem stawku? Nie, ale gdy ma to zrobić na smyczy, razem z nami (a nas zasysa właśnie błoto po same gatki albo blokują nas zwisające opon) to trzeba trochę współpracy, by nie zaliczyć upadku.
Poziom satysfakcji wydawał się być wprost proporcjonalny do poziomu ubłocenia uczestników, ale przyznam, że ja bym się zapłakała musząc te długowłose psy doczyszczać z tego błota i panierki z przyrody
Dziękujemy za docenienie, ale to naprawdę fajna zabawa, nie wyczyn (nie w naszym przypadku, bo Ci tam z czołówki to może i bili rekordy).