jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

ESOX
Posty: 291
Rejestracja: niedziela 25 sty 2009, 22:18
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: ESOX »

Po wielu namowach zaopatrzyłem się w książkę Pies i Człowiek Jean Donaldson. Przeczytałem ponad 50 stron, przyznam szczerze naprawdę jest to wciągająca pozycja. Niby nie powinno się dyskutować, rozmawiać nie przeczytawszy czegoś do końca lecz sprawa jest na tyle dla mnie interesująca, że postanowiłem napisać. W sumie rozmowę chcę skierować nie tyle na temat książki ile na Wasze odczucia, spostrzeżenia w relacjach pies-człowiek. Książka Pani Donaldson otworzyła mi po prostu trochę ,,inaczej oczy".

Myślę, że wszystkie problemy sprawy forumowiczów poruszane w zakładce wychowanie - można podzielić na to jak postrzegamy relacje i jak traktujemy psa. Na nic rozmowy, porady, jeśli ktoś ma inną wizję, inaczej widzi relacje z psem.

Przed przybyciem psa do naszego domu, przeczytałem kilka pozycji na temat wychowania, relacji między psem a człowiekiem, wnikliwie przeglądałem fora i dalej pogłębiam wiedzy w tej kwestii. Książka Pani Donaldsona sprawiła, iż na Dunaja patrzę hm.... inaczej? Niby wiedziałem wcześniej to co przeczytałem ale teraz bardziej do mnie dotarło, przekonało że tak jest. Mamy to jak nazywa Donaldson psa bajkowego - disneyowskiego - przyjaciela, uczuciowego kumpla, pomagającemu nam ludziom bezinteresowanie itp oraz mamy pewien automat, samolubny, w pewnym sensie dziki, z pasją łowiecką... kombinujący jak coś zrobić by otrzymać od człowieka to co chce. Długo się zastanawiałem.....i mówię kurcze fakt nie ma, że taki to a taki pies jest bardzo mądry i robi coś bo nas kocha. Ratuje ludzi bo nauczyliśmy, że jest za to nagroda. Tory przeszkód - też psy wiedzą, że jest pochwała a w konsekwencji posłanie, dach nad głową i jedzenie. To samo z lizaniem, witaniem itp. Pies ma w tym ,,interes". Jest samolubny bo taka jego natura, a to, że nam coś oddaje (aport) jest wyuczeniem (on nas wytresował) na własne potrzeby, że jak będzie coś robił to coś dostanie jak nie będzie czegoś robił to nie dostanie. Kiedyś gdzieś w gazecie przeczytałem tekst, że pies jest rodzajem ,,pasożyta". To nie ładne określenie, bo my kochamy psy, przytulamy itp. ale chodziło o taki rodzaj. ,,Łapią" nas ludzi na ładne oczy, szczenięcą niezdarność, piękny wygląd, na to, że gdzieś coś pokazały....Zajmują nasze kąty, ,,pustoszą" portfele, mają jedzenie....Oczywiście porównanie ,,szokujące" kleszcza nie chcemy, zrywamy, zabezpieczamy się itp a psa chcemy (ale na tym polegał tytuł i porównanie, że to ,,nowoczesny pasożyt" - wprasza się i długo na nas żeruje ;-) bierzemy je pod dach, dajemy kąt, posłanie, jedzenie, dajemy opiekę.)

Oczywiście może nie opisuje tego ładnie i w fachowy sposób ale chodzi o to, co dotarło do mojej głowy, co opisuje autorka, że pies to jednak automat, ,,samolub". To co wielu z nas mówi ,,ale mądry pies zrobił.... itp." było to wynikiem interesu, zrobił coś bo miał interes. Zawsze gdzieś odrzucałem te informacje, wmawiając sobie, że jak mnie liże, cieszy się na mój widok itp to wyraz pewnych uczuć, miłości itp. Szczera jest więź ze stadem bo pies nie lubi nie ma w naturze przebywania samemu (można go nauczyć ale to katusze dla niego) bo to zwierze stadne.

Pocieszając się przemyślałem sobie, że każdy z nas ludzi robi coś bo ma interes i to na każdej płaszczyźnie. Mąż - żona. Od wspólnych pasji, przez wspólne gospodarstwa po sex. Niby to nie egoistyczne i wspólne ale dobieramy się tak by było nam wygodnie. On lubi dużo mówić i właśnie z nią może pogadać, ona lubi spacery a sama nie chce chodzić, ona chce mieć spokojny dom i on chce spokojny dom i rodzinę, niby wspólne, że razem.....ale każdy ma, miał i mieć będzie jakiś interes. Razem coś tworzą, robią (ale każde z nich ma interes i nie chodzi mi o ukryte tylko jawne ale własne nie wspólne). Oczywiście w odróżnieniu od psów my wyrażamy swe uczucia, okazujemy więcej i w inny sposób....choć czasem podobnie.
Tak bezinteresownie to tylko u ludzi MATKA-DZIECKO

Oki do meritum...(książka czeka..a jutro już do pracy)

Jak Wy (szczególnie Ci, którzy czytali tą książkę) oceniacie swojego psa, dlaczego go posiadacie?
Myśliwi powiedzą, że to ,,maszyna pomocna w polowaniu" a reszta nie myśliwych jakie Wy mieliście swoje ,,interesy" by mieć psa? Do czego je wykorzystujecie? (nie chodzi mi o komendy ale czy ktoś z Was wykorzystuje psa - przynosi Wam gazety, ratuje ludzi..) Co Wam w domu daje, dlaczego kochacie?
Ja dlatego, że choć zgodzę się, że to ,,automat" to dostarcza nam uśmiechu na twarzy, zmianił i zmienia styl życia....choć na razie mało wygodny.....
i mimo wszystko traktujemy jak w bajkach disneya - że on coś zrobił bo nas kocha, bo nas lubi, bo tęsknił, bo jest mądry......hehehehe
ciekawy jestem jak u Was - pewnie też disneyowo.....
Awatar użytkownika
Ania W
Sołtys Wsi Ogarkowo
Posty: 11868
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 22:03
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: Ania W »

Hmmm, ja żeby więcej napisać muszę trochę temat przetrawić...i mieć więcej czasu ;)
Ale u mnie odkąd świadomie posiadam psa (drugi pies, czyli ogar) na pewno nie był on zakochanym disneyowskim kundelem ...ale na pewno nie był też "automatem".
To jest po prostu udomowione zwierzę.

Ja tylko pamiętam na spotkaniu kiedyś w Brzeźnicy jak dyskutowaliśmy o roli hodowcy i dla z jednej z osób przy wydawaniu szczeniaka najważniejsza jest odpowiedź potencjalnego właściciela na pytanie po co mu pies.
No i ja miałabym problem - bo je nia umiałabym udzielić na to pytanie konkretnej odpowiedzi.
Ja po prostu muszę mieć psa. To chyba rodzaj uzależnienia. Z resztą po odejściu poprzedniego powiedziałam - jedni są uzależnieni od alkoholu , inni od papierosów...ja musze mieć psa. Prawda, że to w sumie niegroźne uzależnienie ?;)

Pies zaspakaja mnóstwo naszych potrzeb, z których pewnie sobie na codzień nie zdajemy sprawy...My też trochę na nim pasożytujemy ;)
ESOX
Posty: 291
Rejestracja: niedziela 25 sty 2009, 22:18
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: ESOX »

to prawda, my też na nim trochę pasożytujemy...... Każdy z nas ma jakieś interesy (psy od nas, my od nich).

Ja też nie potrafię do końca odpowiedzieć na to pytanie. Myślę, że po części i z uzależnienia, chęci opieki no ale przede wszystkim z możliwości towarzyszenia nam w życiu. Fakt wyjazd na działkę i spacery po lesie to towarzyszenie jest jakby naturalne, przyjemne..... choć co prawda na plaży w Egipcie mniej, nawet kłopotliwe takie wyjazdy. Samolubne czy disneyowskie to towarzyszenie (jego nam, czy my jego) w spacerach mnie się bardzo podoba. No i nieplanowane zabawne sytuacje...., których niewyreżyserujemy sami.
Awatar użytkownika
miszakai
Posty: 4790
Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
Gadu-Gadu: 0
Lokalizacja: Bory Tucholskie
Kontakt:

Re: jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: miszakai »

Z książek, które o psach przeczytałam ta wydała mi się najbardziej wartościowa, chociaż czytając ją było mi często smutno - właśnie takie miałam odczucia - że pies nie jest taki jak wydaje się większości ludzi ale w miarę czytania pomyślałam, że to dobrze, że to normalniejsze i mniej narcystyczne podejście. Donaldson pisze też jednak, (co ginie w szoku po przeczytaniu o naturze psa w ogóle) o ich ogromnych "zdolnościach" społecznych, o tym że są w stanie odczuwać emocje ludzi, że świetnie się socjalizują, że współodczuwają emocje...I chyba to daje poczucie bliskości; nie wspominając o zaspokajaniu naszych potrzeb opieki, bycia za kogoś/za coś odpowiedzialnym itd. Egoizm z obu stron jak nic.
Wydaje mi się, że ten mit o psach jest wszechobecny. Jak przywołuję psa i daję mu nagrodę po przyjściu, pan od nieposłusznego, starego pudla mówi z niesmakiem:
Aaaa, bo Pani go przekupuje... :niewka:
A przecież powinien z ogarniającej go wszechmiłości pędzić z uśmiechem na faflach prosto w me ramiona :zly1:
A to, że czasem sobie pomyślę, że szkoda, że nie pędzi to swoją drogą :cry:
;)
A dlaczego?
Od kilku lat nie mamy TV, jestem piechurem, nie usiedzę długo w domu...Jednocześnie zimą jak już się zasiedzę (jestem straszny zmarźluch) to się nie ruszam bez gorącej kąpieli. Pies zmienił tryb życia, nawet w deszczu przemóc się warto i za chwilę maszeruje się bardzo fajnie.
U mnie instynkt macierzyński zaspokojony w pełni, stąd ogar a nie labek ;)

Bo chcę żyć z psem, bo dziecko z nim się chowa (tu kolejny mit o bezproblemowości takiej relacji) ale kochają się i uczą nawzajem a fajnie na to patrzeć...
Tu chyba nie da się przeprowadzić rachunku zysków i strat bo zysk jest niemierzalny, choć straty namacalne jak mój nadżarty śliczny wiosenny but :placzek:
Obrazek
ESOX
Posty: 291
Rejestracja: niedziela 25 sty 2009, 22:18
Gadu-Gadu: 0
Kontakt:

Re: jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: ESOX »

też się dziwnie czuje jak czytam książkę.

Inne książki - Każdy piszę inaczej, inne poglądy, inne założenia, inne techniki itp. Ogólnie wszystko różne ale w tej książce jakby nie patrzył pewne rzeczy są stałe.
Eriu
Posty: 19
Rejestracja: niedziela 19 kwie 2009, 16:29
Gadu-Gadu: 2210590
Lokalizacja: Częstochowa

Re: jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: Eriu »

A ja jednak patrzę trochę z pespektywy disneya.
Bo skoro my też coś z tej relacji zyskujemy, pies zyskuje zaspokojenie kontaktów socjalnych - to czy nie jest to bardziej symbioza?
Może nie mam podejścia, że pies jest mądry, bo już, że robi coś, bo nas kocha, ale wydaje mi się, że też rodzaj więzi nawiązuje i może ta więź powstaje na drodze pozytywnych wzmocnień (choćby karmimy tego naszego psa), to jednak przywiązany do nas jest :).
Ta książka momentami nasuwała mi wniosek, że pies nie ma żadnych uczuć - oczywiście w wielkim uogólnieniu. A ja jednak lubię sobie te nasze psy widzieć w świetle uczuć :).
bea100

Re: jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: bea100 »

Ja mam jedną odpowiedź. Potrzebujemy siebie nawazajem. Istnieje między nami więź. Chcę ją nazywać przyjaźnią. Mniejsza z tym ile w tym wyrachowania czy jak zwał tak zwał, ważne ile obopólnych korzyści. Pięknych wspólnych chwil, pierwszego oddechu małych na mojej dłoni. Radości z każdego kilograma gdy je ważę, i radości jak są na swoim i dają innym radość. Wrażeń estetycznych i frajdy jak patrzę na ich szlachetne piękno, na ogary w śniegu, na ogary w biegu... :marzyc_2: I jak smutno to przychodzą i kładą mi swoje szlachetne głowy na kolanach...

O czym tu mówić? Kiedyś ktoś (o ile pamiętam Łysiak we "Flecie z mandragory") napisał o potrzebie "obecności kota". U mnie jest to obecność psa bez której nie jestem w stanie żyć. Sprawdziłam. Nie umiem. Proste.

Parę razy, nawet na tym forum pisałam, że nasz pies kieruje się żelazną zasadą "a co ja z tego będę miał". Dotąd nikt tego jakoś nie skomentował :lol:
Awatar użytkownika
Aszemi
Posty: 6177
Rejestracja: środa 15 paź 2008, 20:55
Gadu-Gadu: 4921992
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: jak traktujemy psa, dlaczego? - Pies i Człowiek J. Donaldson

Post autor: Aszemi »

Dla mnie też dom bez psa to nieporozumienie zresztą o pierwszego psa jak byłam mała całą wojnę toczyłam aż wygrałam :happy3:
A teraz wiem po co mi pies to proste: bo takiej miłości żadna inna istota mi nie ofiaruje jak moja kochana Salwa ;)
Obrazek
Obrazek
"Pies nie dba o to, czy jesteś bogaty, czy biedny...
bystry czy tępy, mądry czy głupi.
Oddaj mu swoje serce, a on odda ci swoje.
O ilu ludziach można to powiedzieć?
Ilu ludzi może cię uczynić rzadkim, czystym i wyjątkowym?"
ODPOWIEDZ