kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Problem zjadani kup zniknął . Rumen tabs, dodatkowa marchewka, żwacze..... i komendy coś z tego albo całość jakoś działa.
Mamy niestety kolejny problem, w sumie to nie z Dunajem ale dotyczy jego. Ostatnio coraz więcej znajdujmy (Dunaj wyłapuje) śmieci wyrzucanych przez ludzi!!!!. Są na tyle dobre, że Dunaj im się nie może oprzeć;-) ale mogą być b. niebezpieczne .. Nie chcę już wymieniać, co ostatnio złapał w pysk...nie mogę się nadziwić jak ludzie mogą to wyrzucać. Po ostrej puszce z pasztetem i rybie moja cierpliwość.....
Chcemy go częściej puszczać luzem ale rozumiecie, bezpieczeństwo jego i nasz spokój są najważniejsze. Na szkoleniu poradzono nam kaganiec , dużo większy i plastikowy, by miał luz i łatwo było go potem umyć. Niby można oduczyć jedzenia śmieci....ale jak polubił...poczuł, że tak można coś ukraść, zyskać (w nocy czasem nie widzę czy coś złapał czy nie) to oduczyć może być b. trudno.
W związku z powyższym mam do Was prośbę o rade.
- co sądzicie o tej metodzie?
- Jaki numer kagańca?, na co zwrócić uwagę przy kupnie?,
- czy to nie wpłynie jeszcze gorzej - jak puścimy go bez kagańca zacznie być jeszcze bardziej łakomy..??? W lesie jak go puszczamy nie ma problemu (fakt nie ma takich ,,delikatesów") ale nie chcemy by kaganiec wpłynął jeszcze gorzej.
- Jakie macie doświadczenia z kagańcem? a może cały czas szkolić by nie ruszał? (choć już dziś widzę, że z tą komendą będą ogromne problemy - szczególnie jeśli w nocy nie panujemy i nieświadomie pozwalamy na podjadanie)
Mamy niestety kolejny problem, w sumie to nie z Dunajem ale dotyczy jego. Ostatnio coraz więcej znajdujmy (Dunaj wyłapuje) śmieci wyrzucanych przez ludzi!!!!. Są na tyle dobre, że Dunaj im się nie może oprzeć;-) ale mogą być b. niebezpieczne .. Nie chcę już wymieniać, co ostatnio złapał w pysk...nie mogę się nadziwić jak ludzie mogą to wyrzucać. Po ostrej puszce z pasztetem i rybie moja cierpliwość.....
Chcemy go częściej puszczać luzem ale rozumiecie, bezpieczeństwo jego i nasz spokój są najważniejsze. Na szkoleniu poradzono nam kaganiec , dużo większy i plastikowy, by miał luz i łatwo było go potem umyć. Niby można oduczyć jedzenia śmieci....ale jak polubił...poczuł, że tak można coś ukraść, zyskać (w nocy czasem nie widzę czy coś złapał czy nie) to oduczyć może być b. trudno.
W związku z powyższym mam do Was prośbę o rade.
- co sądzicie o tej metodzie?
- Jaki numer kagańca?, na co zwrócić uwagę przy kupnie?,
- czy to nie wpłynie jeszcze gorzej - jak puścimy go bez kagańca zacznie być jeszcze bardziej łakomy..??? W lesie jak go puszczamy nie ma problemu (fakt nie ma takich ,,delikatesów") ale nie chcemy by kaganiec wpłynął jeszcze gorzej.
- Jakie macie doświadczenia z kagańcem? a może cały czas szkolić by nie ruszał? (choć już dziś widzę, że z tą komendą będą ogromne problemy - szczególnie jeśli w nocy nie panujemy i nieświadomie pozwalamy na podjadanie)
- Paula
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 1600
- Rejestracja: wtorek 14 paź 2008, 21:24
- Gadu-Gadu: 3818816
- Lokalizacja: Warszawa
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że ja NIGDY nie puszczam luzem psa na osiedlu. Powodów jest wiele (chociażby dzieci, tysiące innych psów, ulice dookoła, stołówki pod oknami itp.). Jedynym wyjątkiem od reguły jest sytuacja, gdy ja i Świt wiemy, że zbliża się ktoś znajomy, do którego Świt z całą pewnością pobiegnie, żeby się przywitać. Ale muszę być 100% pewna, że nic go nie rozproszy. Puszczamy go w parkach (pod warunkiem, że nie ma dużo ludzi), lesie, terenach poza Warszawą. Tam śmieci nie ma (a przynajmniej nie w takich ilościach), więc nie ma problemu.
W mieście jestem zwolenniczką trzymania psów na smyczy. Osiedle nie jest dobrym terenem do wybiegania psa, a często bardzo niebezpiecznym. Luzem niech biegają tylko te psy, które na jedno skinienie pana/i są przy nodze, bo hordy popierdółek biegające bez smyczy i atakujące wszystko co się rusza, budzą we mnie niesmak....
Z kagańcem też Ci nie pomogę; mamy co prawa jakiś, ale dobrany jest marnie (nie wiem jak teraz jest, ale my swojego czasu mieliśmy baardzo duży problem z dobraniem odpowiedniego) i generalnie... nie potrzebny
W mieście jestem zwolenniczką trzymania psów na smyczy. Osiedle nie jest dobrym terenem do wybiegania psa, a często bardzo niebezpiecznym. Luzem niech biegają tylko te psy, które na jedno skinienie pana/i są przy nodze, bo hordy popierdółek biegające bez smyczy i atakujące wszystko co się rusza, budzą we mnie niesmak....
Z kagańcem też Ci nie pomogę; mamy co prawa jakiś, ale dobrany jest marnie (nie wiem jak teraz jest, ale my swojego czasu mieliśmy baardzo duży problem z dobraniem odpowiedniego) i generalnie... nie potrzebny
Pozdrawiamy,
Paula & Świtun
Paula & Świtun
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Jestem tego zdania co Paula
My też na osiedlu nie puszczamy Uchatka.Jedynym wyjątkiem jest górka za osiedlem, na której Uchatek bawi się z kolegami
Schodząc z górki zapinam go na smycz
No i po prostu mam oczy dookoła głowy jak z nim idę a na wieczorne spacery nie wybieramy się w miejsca zaciemnione a jak Uchaty zaczyna mocniej ciągnąć w jakąś stronę dla mnie to znak,że coś tam leży więc odciągam cwaniaczka i idziemy dalej.To działa
My też na osiedlu nie puszczamy Uchatka.Jedynym wyjątkiem jest górka za osiedlem, na której Uchatek bawi się z kolegami
Schodząc z górki zapinam go na smycz
No i po prostu mam oczy dookoła głowy jak z nim idę a na wieczorne spacery nie wybieramy się w miejsca zaciemnione a jak Uchaty zaczyna mocniej ciągnąć w jakąś stronę dla mnie to znak,że coś tam leży więc odciągam cwaniaczka i idziemy dalej.To działa
- Paula
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 1600
- Rejestracja: wtorek 14 paź 2008, 21:24
- Gadu-Gadu: 3818816
- Lokalizacja: Warszawa
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Dokładnie; im większe zainteresowanie ze strony psa, tym bardziej interesujące żarcie leżyBasiaM pisze:No i po prostu mam oczy dookoła głowy jak z nim idę a na wieczorne spacery nie wybieramy się w miejsca zaciemnione a jak Uchaty zaczyna mocniej ciągnąć w jakąś stronę dla mnie to znak,że coś tam leży więc odciągam cwaniaczka i idziemy dalej.To działa
Pozdrawiamy,
Paula & Świtun
Paula & Świtun
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Jako management jest dobra o ile pies nie nauczy się zjadać wszystkiego przez kaganiec. Ale to jest zapobieganie nie uczenie - też dobre, tylko czy na tym Wam zależy? Tzn czy sam kaganiec do końca życia, czy macie go zamiar jakoś uczyć nie zjadania śmieci?ESOX pisze: W związku z powyższym mam do Was prośbę o rade.
- co sądzicie o tej metodzie?
Musi być wygodny i na tyle głęboki, żeby pies bez problemu otwierał pysk. Najlepszy jest anatomiczny (taki ma Aktyn - można zobaczyć na jego wątku na zielonym forum), albo plastikowy - ale z moich psów tylko na Gawrę pasuje plastikowy. I raczej nie kupicie teraz dobrego kagańca docelowego - jeszcze przynajmniej rok będzie mu rosła głowa.- Jaki numer kagańca?, na co zwrócić uwagę przy kupnie?,
Nie powinien. Nawet jeśli u niego, tak jak u większości sów podstawy tego zachowania to nie głód/łakomstwo a przyjemność z polowania.- czy to nie wpłynie jeszcze gorzej - jak puścimy go bez kagańca zacznie być jeszcze bardziej łakomy..??? W lesie jak go puszczamy nie ma problemu (fakt nie ma takich ,,delikatesów") ale nie chcemy by kaganiec wpłynął jeszcze gorzej.
Najlepiej to i to. I zdecydowanie w nocy mieć go od kontrolą - im więcej będzie miał okazji do złego zachowania tym trudniejsze będzie do eliminacji.- Jakie macie doświadczenia z kagańcem? a może cały czas szkolić by nie ruszał? (choć już dziś widzę, że z tą komendą będą ogromne problemy - szczególnie jeśli w nocy nie panujemy i nieświadomie pozwalamy na podjadanie)
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Paula pisze:Ze swojej strony mogę powiedzieć tylko tyle, że ja NIGDY nie puszczam luzem psa na osiedlu. Powodów jest wiele (chociażby dzieci, tysiące innych psów, ulice dookoła, stołówki pod oknami itp.). Jedynym wyjątkiem od reguły jest sytuacja, gdy ja i Świt wiemy, że zbliża się ktoś znajomy, do którego Świt z całą pewnością pobiegnie, żeby się przywitać. Ale muszę być 100% pewna, że nic go nie rozproszy. Puszczamy go w parkach (pod warunkiem, że nie ma dużo ludzi), lesie, terenach poza Warszawą. Tam śmieci nie ma (a przynajmniej nie w takich ilościach), więc nie ma problemu.
W mieście jestem zwolenniczką trzymania psów na smyczy. Osiedle nie jest dobrym terenem do wybiegania psa, a często bardzo niebezpiecznym. Luzem niech biegają tylko te psy, które na jedno skinienie pana/i są przy nodze, bo hordy popierdółek biegające bez smyczy i atakujące wszystko co się rusza, budzą we mnie niesmak....
Z kagańcem też Ci nie pomogę; mamy co prawa jakiś, ale dobrany jest marnie (nie wiem jak teraz jest, ale my swojego czasu mieliśmy baardzo duży problem z dobraniem odpowiedniego) i generalnie... nie potrzebny
nie no spokojnie, chodziło o puszczanie za górką na osiedlu, po 23. Nikogo nie ma. W parku, w lesie go puszczamy. Co do dzieci, ludzi innych psów jest spokojnie - nikogo nie atakuje, zawsze się cieszy. Choć wiem, że może być to zagrożenie i dla niego i dla drugiej strony, po drugie nie każdemu się musi to podobać.
Kaganiec mnie martwi z jednego powodu. Moja koleżanka miała sytuację ze swoim labradorem, chodził w kagańcu i zaatakował go pitbull bez kagańca (zanim właściciel go odciągnął minęło dużo czasu) Biedak nie mógł w ogóle się bronić. Nie jestem za gryzieniem się psów, unikam wszystkich groźnych sytuacji choć raczej takich nie mam (Dunaj zachowuje się pokojowo, a jak jakiś psiak nie chce zabawy warczy na Dunaja).
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Myślę, ze przy starciu pitbulla z ogarem to niewielka różnica czy ogr będzie w kagańcu czy nie .ESOX pisze: Kaganiec mnie martwi z jednego powodu. Moja koleżanka miała sytuację ze swoim labradorem, chodził w kagańcu i zaatakował go pitbull bez kagańca (zanim właściciel go odciągnął minęło dużo czasu) Biedak nie mógł w ogóle się bronić. Nie jestem za gryzieniem się psów, unikam wszystkich groźnych sytuacji choć raczej takich nie mam (Dunaj zachowuje się pokojowo, a jak jakiś psiak nie chce zabawy warczy na Dunaja).
A później przy ew problemach ze zwrotem kosztów leczenia łatwiej jest jak nasz pies spełniał wymogi gminy (nie wiem jak jest u Was - wolno spuszczać psy? wolno spuszczać psy bez kagańca?)
Ostatnio zmieniony wtorek 13 paź 2009, 11:03 przez hania, łącznie zmieniany 1 raz.
- miszakai
- Posty: 4790
- Rejestracja: piątek 17 paź 2008, 18:13
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Bory Tucholskie
- Kontakt:
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Z tego co wiem to uchwała m.st. się zmieniła jakiś czas temu i nie ma już możliwości: pies bez smyczy=pies w kagańcu. W miejscach publicznych psa puszczać bez smyczy nie wolno. W tych mało uczęszczanych wolno bez kagańca i smyczy, z wyjątkiem "ras niebezpiecznych"...hania pisze:nie wiem jak jest u Was - wolno spuszczać psy? wolno spuszczać psy bez kagańca?)
- Paula
- Sołtys Wsi Ogarkowo
- Posty: 1600
- Rejestracja: wtorek 14 paź 2008, 21:24
- Gadu-Gadu: 3818816
- Lokalizacja: Warszawa
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Po ciemku tym bardziej bym nie spuściła Jestem może przewrażliwiona, ale lubię mieć wszystko pod kontrolą.ESOX pisze:nie no spokojnie, chodziło o puszczanie za górką na osiedlu, po 23. Nikogo nie ma. W parku, w lesie go puszczamy. Co do dzieci, ludzi innych psów jest spokojnie - nikogo nie atakuje, zawsze się cieszy. Choć wiem, że może być to zagrożenie i dla niego i dla drugiej strony, po drugie nie każdemu się musi to podobać.
Świt też nie atakuje, raczej jego atakują. Gdyby nie chodził na smyczy, to osiedlowa jamniczka biegająca luzem już dawno by go zagryzła Dla niego taka popierdółka (z całym szacunkiem dla jamników, ale czarne krótkowłose to największe zołzy ) to żaden przeciwnik i Świt nie reaguje jak ta leci na niego z zębami. W takich sytuacjach pies, nie rozumiejąc o co chodzi, ląduje za moimi plecami a ja walczę z tym atakującym paskudztwem...
Pozdrawiamy,
Paula & Świtun
Paula & Świtun
- Darek
- Posty: 145
- Rejestracja: piątek 28 lis 2008, 09:37
- Gadu-Gadu: 0
- Lokalizacja: Pyrlandia
- Kontakt:
Re: kaganiec - na podjadanie, Wasze spostrzeżenia
Esox, uważaj lepiej z tymi nocnymi harcami. Ja sie kiedyś natkanałem na karków o 12 w nocy z pitbulem, też myśleli ze nikt o tej porze psów tam nie puszcza i sobie puscicli pupila a sami gadali, na szczęście jako-tako ich znam i krzyknałem żeby złapali kundla ,ale moglo być róznie dla psa i w sumie dla mnie też
Pittbul chwyta za szyję, pod szczekę i zaakatkowany pies i tak nic nie zrobi.
Pittbul chwyta za szyję, pod szczekę i zaakatkowany pies i tak nic nie zrobi.